Wierzymy, że wreszcie uda nam się wygrać z Lechią - rozmowa z Norbertem Witkowskim, bramkarzem Arki Gdynia

Arka Gdynia przegrała już piąty z rzędu mecz derbowy na boiskach Ekstraklasy. Po spotkaniu wypowiedział się bramkarz żółto-niebieskich, który podobnie jak wszyscy w Gdyni był niepocieszony tym, że nie udało się z Gdańska wywieźć nawet punktu.

Michał Gałęzewski: Chyba nie tak miał wyglądać mecz w Gdańsku...

Norbert Witkowski: Na pewno nie tak. Nastawiliśmy się na pierwsze punkty, ale nam się nie udało... Trener kazał nam grać tak, jak w każdym meczu i dążyć do tego, abyśmy grali konsekwentnie w obronie. Udawało nam się to w pierwszej połowie, kiedy potrafiliśmy przetrzymać piłkę. W drugiej połowie za głęboko się cofnęliśmy i oddaliśmy inicjatywę, a Lechia stworzyła kilka sytuacji. Szkoda bramki, bo przy stałych fragmentach rzadko komu udaje się strzelić gola, a Lechii się to udało.

Jak z twojej perspektywy wyglądała bramka dla Lechii?

- Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że za głęboko weszliśmy. Przez to straciliśmy bramkę, a także przez brak konsekwencji w kryciu. Później było mi ciężko zareagować, a tak miałbym na to więcej miejsca.

W środkowej części pierwszej połowy to wy przejęliście inicjatywę, ale wystarczyło to jedynie na rzuty rożne...

- Było tak i kontrolowaliśmy grę, próbowaliśmy utrzymać się przy piłce i graliśmy piłką. Szkoda, że w drugiej połowie tak nie było i nie udawało nam się grać tak, jak wcześniej.

Wyglądało na to, że zaskoczyliście Lechię w pierwszej połowie i gdańszczanie nie mieli pomysłu na grę...

- Tak to miało właśnie wyglądać (śmiech, dop. red.). W defensywie graliśmy swoje i to wychodziło. Lechia nie potrafiła temu podołać, wybiliśmy ją z gry i utrzymywaliśmy się przy piłce. Szkoda że zabrakło tego w drugiej połowie i straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry, co rzadko się zdarza.

Jak ktoś się spodziewał bójki na derbach to prędzej na trybunach, a tymczasem to wy zafundowaliście kibicom widowisko rodem z NHL...

- Piłka jest grą mężczyzn i czasami puszczają nerwy. Straciliśmy gola i w konsekwencji nie potrafiliśmy się dobrze zorganizować, Miro Bożokowi puściły nerwy, sędzia też pozwolił na zbyt wiele, może byśmy się bardziej skoncentrowali na grze, a nie na gadaniu. Było minęło, trzeba wyciągnąć wnioski.

Nie było tak, że graliście do stracenia bramki, a później zabrakło koncepcji gry?

- Przede wszystkim chcieliśmy zdobyć punkty i pokazać wszystkim, że jednak nie jest to jakaś paskudna seria z Lechią, tylko była to kwestia dyspozycji dnia. Graliśmy dobrze w piłkę, ale nie potrafiliśmy stworzyć sytuacji. 0:0 byłoby wynikiem sprawiedliwym.

Wasi kibice z pewnością zastanawiają się, kiedy Arka wygra z Lechią.

- Nie tylko oni. My też się zastanawiamy i liczyliśmy, że teraz tak będzie.

Wcześniej przed spotkaniem Lechia nie była aż takim faworytem meczu z Arką, gdyż wygrała nie tylko piąty mecz z rzędu z wami, a w ogóle biorąc pod uwagę ligę i Puchar Polski.

- Dobrze im idzie w ostatnim czasie i nie ma co ukrywać, że byli faworytami. Podeszliśmy do tego meczu tak, jak do każdego innego i chcieliśmy utrzeć rywalom nosa. Nie udało się to.

Udało wam się podejść do meczu w Gdańsku tak, jak do każdego innego biorąc pod uwagę, że były to derby?

- To były derby i rządzą się swoimi prawami, ale nie chcieliśmy się sztucznie pompować. Niejednokrotnie derby rozgrywane były nie na boisku, a poza nim. Podeszliśmy do tego odpowiednio, byliśmy skoncentrowani od pierwszej minuty na boisku. Po bramce poszły nerwy, straciliśmy jednego zawodnika i nie mogliśmy się skoncentrować na grze.

Będziecie mogli podnieść się po tej porażce? Musi być to dla was solidny kop...

- Mamy jeszcze dużo meczów, w tym rewanż z Lechią. Trzeba ten mecz odkreślić, chociaż nie jest fajnie przegrywać kolejny raz z przeciwnikiem, który jest ważny nie tylko dla kibiców, ale i nasze ambicje nie pozwalały na przejście obok niego. Szkoda tego, że nie strzeliliśmy bramki, a sami daliśmy sobie ją wbić.

Jakie więc nastroje przed następną kolejką?

- Takie jak zawsze, bojowe. Wierzymy, że u siebie podtrzymamy passę i wygramy mecz.

Co chciałbyś powiedzieć waszym kibicom po piątej porażce z rzędu z największym rywalem?

- Cóż mogę powiedzieć? Przed derbami mówiliśmy, że damy z siebie wszystko i było to chyba widać na boisku. Nie oddaliśmy meczu łatwo, Lechia musiała mocno pracować. Zaważył jeden fragment gry i z tego miejsca chciałbym poprosić kibiców, aby wierzyli w nas do końca, tak jak my wierzymy. Przed nami będą kolejne derby. Wiemy już jak grać z Lechią, wierzymy że uda nam się podjąć z nią walkę i wreszcie wygrać. Nie chcę mówić do sześciu razy sztuka, oby było tego jak najmniej.

Komentarze (0)