Michał Piegza: Arka po raz setny zremisowała w ekstraklasie. Waszym celem było przywiezienie z Chorzowa punktu?
Norbert Witkowski: Zdecydowanie nie. Przyjechaliśmy na Cichą wygrać mecz. Nie straciliśmy gola, wywalczyliśmy punkt, więc możemy być zadowoleni z dalekiej wyprawy. Szkoda, że nie udało się nam strzelić pierwszej bramki na wyjeździe. Spekulowano, że zagramy na remis. Jednak to my byliśmy bliżsi wygranej.
Jednak gola na obcym stadionie wciąż nie ma. Remis chyba was do końca nie cieszy. Labukas mógł wam zapewnić wygraną.
- To była chyba nasza najlepsza sytuacja w meczu. Wcześniej w meczach ligowych mieliśmy mało strzałów, teraz to się zmieniło. Martwi jednak nasza skuteczność. Jeśli nie można meczu wygrać, to trzeba go zremisować.
Piłkarze gospodarzy chwalą was za grę w obronie. Jesteś zadowolony z postawy zespołu w defensywie?
- Myślę, że to jak Ruch grał zależało w głównej mierze od naszej postawy. Potrafiliśmy zagrać bardzo dobrze taktycznie. Nie przekłada się to może na naszą ładną grę w ataku, ale dzięki temu zdobywamy punkty.
Kibice przyzwyczaili się, że oglądają inną Arkę na własnym stadionie, na sztucznej nawierzchni, a inną w meczach wyjazdowych. Dlaczego tak się dzieje?
- Mówiąc szczerze, to czekamy na to kiedy zagramy na normalnym boisku. Sztuczna murawa nie wpływa tylko na przyjezdne zespoły, ale również na nas. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Podchodzimy do tego z pełnym profesjonalizmem i zrozumieniem.
Jednak na boiskach rywali gracie inaczej.
- Gramy tak jak potrafimy. Na pewno na wyjeździe ustawiamy się inaczej. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że nie strzelamy zbyt wielu bramek. Za nami przemawia, że punktujemy.
W meczu z Ruchem w grze przeszkadzało słońce. Przez to właśnie popełniłeś kilka błędów przy wybijaniu piłki?
- W jednym momencie musiałem wykopywać dla mnie nieprzyjemną piłkę. Jednak w dwóch innych to były moje ewidentne błędy. A słońce utrudniało trochę nam grę, szczególnie w wyprowadzaniu akcji.
Nie można temu było zapobiec? Są przecież czapki, okulary...
- Gdybym założył okulary słoneczne to i tak by to niczego nie zmieniło, bo słońce było nisko.
Kibiców Ruchu ożywiło w drugiej połowie, gdy po dalekim wybiegu po zagraniu do Jankowskiego minąłeś się z piłką.
- Nie było tam mojego błędu. Dobrze skróciłem pole gry, utrudniłem przeciwnikowi dojście do piłki. Wiedziałem jak się odbije. Wszystko było pod kontrolą.