W wywiadzie dla portalu terazpasy.pl prezes klubu mówi o kulisach zatrudnienia byłego trenera Polonii Bytom i o fiasku rozmów z GKS-em Katowice na temat sprowadzenia Wojciecha Stawowego. - Zawarliśmy trójstronne porozumienie z Polonią Bytom o możliwości zatrudnienia w Cracovii trenera Szatałowa - zdradza Profesor i dodaje, że nie chciał, by Szatałow siedział na ławce trenerskiej już w meczu z Polonią: - Chcieliśmy, aby odbyło się to elegancko. Poza tym trzeba wszystkim dać chwilę do namysłu. Kontrakt zawiera wiele zapisów, które trzeba spokojnie przeczytać. Nikt nie będzie tego robił w pośpiechu w nocy czy nad ranem. Chcemy podpisać kontrakt z nowym trenerem bez zwłoki, ale nie "na wariata".
- Jeśli chodzi o przyjście trenera Stawowego, to GKS Katowice nie schodził poniżej pół miliona. Mimo to warunki finansowe GKS były dla nas mniej ważne. Najtrudniejsza do pokonania okazała się wrogość zarządu GKS-u i duża niechęć do jakichkolwiek rozmów w sprawie trenera Stawowego. Rozmowy z Polonią Bytom były od samego początku bardzo rzeczowe, toczone w warunkach normalnego dialogu. Natomiast ze strony GKS dominowała wrogość tamtejszego zarządu w stosunku do nas. Z GKS Katowice nie doszliśmy nawet do rozmowy o konkretnej kwocie odstępnego za przejście trenera Stawowego do Cracovii - tłumaczy prezes Pasów.
Filipiak odniósł się również do ciężkiej sytuacji, w której znalazł się zespół. Wygląda na to, że Pasy nieuchronnie zmierzają do I ligi. Na 33 możliwe do zdobycia punkty mają na koncie ledwie 4 "oczka": - Największym problemem Cracovii jest przełamanie - jak ja to nazywam - "syndromu Pilcha" (Jerzy Pilch, znany pisarz i kibic Pasów często powtarza o "fatalizmie, którym dotknięta jest Cracovia" - przyp. red.). Chodzi o przełamanie zachwytu nad porażką, umartwiania się i stwarzania nastroju klęski. Jesteśmy w Cracovii dopiero od siedmiu lat, ale wcześniej przez kilkadziesiąt lat taka kultura na Cracovii się wytworzyła. Trzeba w końcu przełamać tę "subkulturę porażki" i stworzyć "subkulturę wygrywania".