Bartosz Zimkowski: Jakby nie liczyć meczów wyjazdowych, to Górnik Polkowice biłby się o awans ...
Zbigniew Grzybowski: Na pewno ma pan rację. Na razie udaje nam się wygrywać tylko na własnym stadionie. Na obcym jakoś jeszcze nie wywieźliśmy trzech punktów. Jeżeli łapalibyśmy jakieś punkty na wyjazdach, to bylibyśmy z pewnością w czołówce tabeli.
Przed sezonem zakładaliście sobie walkę o utrzymanie?
- Raczej nie. Chcieliśmy właśnie się bić o te wyższe miejsca. Nie patrzyliśmy tylko na dolne rejony tabeli. Jednak trzeba na to wszystko spoglądać realnie - jesteśmy przecież beniaminkiem. Wiemy, że możemy troszeczkę namieszać, ale na pewno idziemy ostrożnie i mamy na uwadze to, iż są dobre drużyny, które chcą wrócić do ekstraklasy. Gramy to, co najlepiej potrafimy i chcemy wygrywać każdy kolejny mecz.
Spadek póki co wam nie grozi.
- Nie możemy grać na luzie i myśleć, że mamy już utrzymanie w garści. Uważam inaczej. Musimy w każdym meczu grać dodatkowo zmotywowani, zdeterminowani. Spotkanie z Pogonią Szczecin pokazało, jak jesteśmy tak ambicjonalni przygotowani, to potrafimy z każdym wygrać.
Szóste miejsce po 14. kolejkach. Spodziewał się pan takiego wyniku?
- Liczyłem na to, ale nikt przed sezonem nie spodziewał się tego na sto procent. Na pewno cieszymy się z tego miejsca i mamy jeszcze poczucie, że zrobiliśmy kawałek dobrej pracy. Przed nami trzy ligowe spotkania w tym roku i w nich także chcemy zdobyć trzy punkty.
Wracając do wyjazdowych meczów. Co się dzieje, że nie potraficie ich wygrywać?
- Nie mamy szczęścia. Z drugiej strony to są pojedynki na obcych stadionach, a w pierwszej lidze nie gra się tak jak w drugiej. Trzeba walczyć do samego końca i jeśli to zmienimy, to będziemy wygrywać na wyjazdach.
Teraz zagracie z Dolcanem w Ząbkach, czyli ostatnią drużyną ligi. Szansa na przełamanie jest duża.
- Z pewnością chcielibyśmy wygrać i tak jak pan mówi - przełamać się. Dolcan jest daleko w ligowej tabeli, to nie jest słabą drużyną. Mamy do nich respekt i będziemy walczyć o trzy punkty.
Pan w ostatnich trzech meczach strzelił po jednym golu i od razu został pan najlepszym strzelcem drużyny. Brakuje wam typowego egzekutora?
- Możliwe. Coś w tym jest o czym pan mówi. Gole bardziej rozkładają się na cały zespół. Pomocnicy i obrońcy też strzelają. Jeśli będziemy zdobywać bramki, to będziemy więcej wygrywać.
Ze swojej formy jest pan zadowolony?
- Niezupełnie. Dlaczego? Przez jedenaście kolejek nie potrafiłem trafić do siatki rywali mimo iż nie grałem źle. Miałem dużo sytuacji do zdobycia bramki i jestem niezadowolony, że ich nie wykorzystywałem. Może w kolejnych meczach podtrzymam formę strzelecką.
W szatni macie wielu piłkarzy, co grało w Zagłębiu Lubin. Pan również tam występował. Temat Zagłębie jest u was obecny?
- Oczywiście, że tak. Temat Zagłębia jest praktycznie co drugi dzień w szatni omawiany. Nie dałoby się bez tego odbyć treningu (śmiech). Rozmawiamy o tym, że na razie nie idzie chłopcom. Niektórzy w szatni są u nas załamani po przegranych derbach ze Śląskiem, bo są mocno związani z Zagłębiem. Przykładem jest Wojtek Olszowiak, który ma nadzieję, iż Zagłębie będzie lepiej grało w przyszłym meczach.
Panu też sentyment został?
- Tak, mam go. Zawsze będę kibicował Zagłębiu, żeby grało jak najlepiej. To jest klub, w którym się wychowałem i pokazałem w ekstraklasie.
W styczniu skończy pan 35 lat. Wyznaczył pan sobie granicę wieku, do której chciałby pan biegać po boisku?
- Będę to robił dopóki będę miał siły. Na razie one są. Dla mnie nie jest to ważne czy będę grał w ekstraklasie czy I lidze. Liczy się to, żebym w ogóle grał i robił to z przyjemnością. Jeśli nie byłoby tego, to nie miałoby to wszystko sensu.
Myślał pan co później?
- Obecnie trochę zajmuję się trenowaniem. Mam okręgówkę, wcześniej miałem B-Klasę także w przyszłości chciałbym iść w tym kierunku. Póki co liczy się tylko gra na jak najwyższym poziomie.
Kurs trenerski pan robi?
- Mam skończony UEFA D. Na razie na tym poprzestanę, ponieważ brak mi czasu i cały czas gram w Górniku. Na pewno będę chciał się szkolić w przyszłości.