Tajemnicza motywacja - komentarze po meczu Motor Lublin - OKS 1945 Olsztyn

Ponad pół roku czekali lubelscy kibice na zwycięstwo swoich ulubieńców przy Alejach Zygmuntowskich, ostatni raz cieszyli się z wygranej 3 kwietnia. W sobotę OKS poległ 0:1, przez co stracił szansę na dołączenie do środkowej strefy tabeli.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Zbigniew Kaczmarek (trener OKS): Chciałbym pogratulować trenerowi Łapie zwycięstwa. Myślę, że mecz był wyrównany. Oba zespoły były mocno zaangażowane na tym ciężkim boisku. Rzeczywiście spotkanie może nie było na najwyższym poziomie. Obie drużyny miały podobne sytuacje. Więcej szczęścia było przy Motorze, dlatego odniósł zasłużone zwycięstwo. Gospodarze byli skuteczniejsi i udało im się strzelić jedną bramkę.

Tadeusz Łapa (trener Motoru): Od początku nastawiliśmy się na zabezpieczenie tyłów. Znowu ustawiłem trzech defensywnych pomocników w środku pola. Jak wiadomo, dla nas utrata bramki oznacza praktycznie przegrany mecz. W szatni powiedzieliśmy sobie, że żeby wygrać to spotkanie trzeba je najpierw zremisować i za żadne skarby nie możemy pierwsi stracić bramki. Widać było ogromną nerwowość w grze praktycznie przez cały mecz. Szczęście jest niezbędne i ono nam trochę sprzyjało. Chcę podziękować chłopakom, że kolejny raz podjęli walkę i harowali na całym boisku w tych trudnych warunkach. Braki w umiejętnościach typowo piłkarskich nadrabiali niesamowitych zaangażowaniem i to przyniosło im trzy punkty. Chciałbym podziękować kibicom, bo znowu stworzyli widowisko.

Janusz Bucholc (obrońca OKS): Chcieliśmy koniecznie zdobyć tutaj trzy punkty, ale nie udało nam się osiągnąć korzystnego rezultatu. Motor oddał celny strzał, zdobył bramkę i to ustawiło przebieg spotkania. Gospodarze cofnęli się na własną połowę i ciężko nam się grało. Trzeba pochwalić defensywę i bramkarza Motoru, chwała im za to, że zdobyli te trzy punkty. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu i jestem pewien, iż nie spadniemy z tej ligi.

Rafał Gikiewicz (bramkarz OKS): W pierwszej połowie i my, i Motor mieliśmy swoje sytuacje. W drugiej połowie szybko padła bramka. Przyczyniłem się do tego, bo piłka skoczyła i poszła mi po rękach. Tego gola biorę na siebie. Nie chowam głowy w piasek. Przegraliśmy, chociaż to nie znaczy, że ja - za przeproszeniem - zajeb... a koledzy mogli strzelić bramkę. Możemy przegrywać mecze, ale szanujmy swoje zdrowie. Motor wygrał i dopisuje sobie trzy punkty, ale nie może być tak, że zawodnik robi wślizg prostą nogą. To mogło skończyć się tragicznie dla naszego zawodnika, jak i piłkarza Motoru. Chyba nikt nie chciałby stracić zdrowia w takim meczu. Grajmy fair i walczmy, ale czysto.

Marek Fundakowski (napastnik Motoru): Miałem tajemniczą motywację plus wsparcie kibiców i to robi swoje. Wcześniej dopingowali nas mimo słabych wyników, pełen szacunek dla nich. Myślę, że co niektórzy zmienili swoje podejście, kiedy doszły ich słuchy, że mają być zmiany kadrowe. Szkoda, że stało się to dopiero pod koniec rundy. Każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony, żeby móc zostać na następną rundę w tym zespole.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×