Leżymy na deskach - komentarze piłkarzy po meczu Górnik Łęczna - GKP Gorzów Wlkp.

Trwa czarna seria gorzowian. Przełamali oni passę 481 minut bez strzelonej bramki, mimo to nie zdobyli nawet punktu. To już szóste z rzędu spotkanie GKP bez zwycięstwa. Z kolei łęcznianie dzięki wygranej 2:1 zadomowili się w górnej połowie tabeli.

Josef Petrik (obrońca GKP): Szkoda tego początku, bo straciliśmy bramkę z karnego już w 3. minucie. Byliśmy przygotowani na dobrze zorganizowaną grę z tyłu i kontry. To upadło już w 3. minucie. W drugiej połowie stworzyliśmy dwie-trzy sytuacje, strzeliliśmy bramkę na 1:1 i były momenty, kiedy przeważaliśmy na boisku. Niestety znów straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, gdzie źle wybiliśmy piłkę. Ona wróciła po bardzo dobrym dośrodkowaniu Niżnika. Gol był ładny, ale dla nas oznacza pechową przegraną. Przed tygodniem zagraliśmy słabo i punkty wcale nam się nie należały. Myślę, że dzisiaj możemy być może nie dumni, ale przynajmniej walczyliśmy od pierwszej do ostatniej minuty o korzystny wynik.

Grzegorz Wan (pomocnik GKP): Myślę, że remis byłby zasłużonym wynikiem. Niestety zdrzemnęliśmy się w jednej sytuacji, nadzialiśmy na kontrę i przegraliśmy mecz. Znajdowaliśmy się w dołku i szukaliśmy odbicia. Myśleliśmy, że podział punktów będzie pocieszeniem, niestety dostaliśmy kolejny strzał i leżymy na deskach. Mieliśmy w miarę klarowną sytuację, którą wykorzystaliśmy. Pod koniec meczu ciężko było nam o więcej dogodnych okazji. Mieliśmy jedną czy dwie, ale wynikły one bardziej z zamieszania podbramkowego. Trudno, jesteśmy bardzo niezadowoleni po tym meczu. Górnik to był rywal w naszym zasięgu - nie tylko w tabeli, ale i piłkarsko. Na pewno nie jesteśmy gorszą drużyną. Zabrakło trochę determinacji i zaangażowania do końca o utrzymanie tego wyniku.

Radosław Bartoszewicz (pomocnik, kapitan Górnika): GKP to był wymagający przeciwnik. Ciężko nam się grało, więc fajnie, że wygraliśmy. Widać było, iż po strzeleniu bramki my graliśmy bardziej zachowawczo. Rywale próbowali rozgrywać piłkę, ale bardziej działo się to na ich połowie.

Sergiusz Prusak (bramkarz Górnika): Przy straconej bramce źle wybiłem piłkę. Ona poszła do Peresa, który też dobrze w nią nie trafił. Szkoda, że nie udało się utrzymać na zero z tyłu do końca, aczkolwiek Gorzów to naprawdę solidny zespół. Postawił nam trudne warunki, nie bronił tylko dostępu do własnej bramki i za to szacunek dla niego. Mam uraz od meczu w Kluczborku, gdzie zderzyłem się z Dawidem Sołdeckim. Dawid jest mocniej poturbowany. Dzisiaj troszeczkę bolało, ale dałem radę i wytrzymałem. Grzesiek Szymanek miał kilka sytuacji. Szkoda, że nic nie wpadło, bo rozegrał super mecz. Fajnie, iż zmiany dały nam dużo.

Komentarze (0)