Marcin Wachowicz: Chcę wrócić do ekstraklasy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dla Marcina Wachowicza sobotni mecz pomiędzy jego Ruchem Radzionków a Wartą Poznań był okazją do powrotu na stadion przy ulicy Bułgarskiej. Były zawodnik Arki Gdynia i Lecha Poznań nie ukrywa, że chciałby wrócić na nowy obiekt, grając w zespole z ekstraklasy

Marcin Wachowicz grał regularnie na stadionie przy ulicy Bułgarskiej, będąc piłkarzem Lecha w latach 2005-2006. Dla Kolejorza strzelił cztery bramki w 40 meczach. Sam zainteresowany dokładnie pamięta tamte czasy. - Bardzo dobrze grało mi się w Lechu, to był fajny okres w mojej karierze. Wtedy jednak dopiero walczyliśmy o miejsce premiujące do kwalifikacji europejskich pucharów, a teraz Lech w nich doskonale sobie radzi. No i wiele pozmieniało się, jeżeli chodzi o samo obiekt - zauważa piłkarz Ruchu.

6 listopada przyjechał ze swoim obecnym klubem, Ruchem Radzionków, by zmierzyć się z Wartą w Poznaniu. Po przerwie Ruch zdobył dwie bramki w 10 minut, pozbawiając w ten sposób gospodarzy szans na jakąkolwiek zdobycz punktową. - Nie boimy się nikogo. Mamy swoją taktykę i wizję gry, którą przekazuje nam trener. Tylko na tym się skupiamy. Wiemy, że dobra gra oraz odpowiednie wyniki mogą przyciągnąć sponsorów - twierdzi gracz, który w sobotę na boisku spędził 65 minut.

Wachowicz bardzo chciałby wrócić do Poznania, ale w ramach rozgrywek ekstraklasy, bez względu na to, czy w barwach Ruchu, czy innego klubu. - Mam 29 lat, więc nie czuję się staro. Myślę, że spokojnie stać mnie na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce - twierdzi. Pytanie tylko, czy ten powrót do gry jeszcze lepszej niż w pierwszej lidze będzie tak szybki? - Zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo wrócić do wielkiej formy. Nie grałem w piłkę przez jedenaście miesięcy i trener Górak dał mi szansę, bym się odbudował. Powoli to się udaje, ale muszę ustabilizować formę - mówi pomocnik, by po chwili dodać: - Podchodzę do tego z umiarkowanym optymizmem. Śledzę rozgrywki ekstraklasy i widać, że niektóre ekipy nie grają wcale lepiej od Ruchu Radzionków. Przecież mamy kilku takich zawodników, jak Piotr Rocki, czy Jacek Wiśniewski, którzy mają doświadczenie z boisk najwyższej klasy rozgrywkowej - tłumaczy.

Po 15 kolejkach Ruch niespodziewanie zajmuje szóste miejsce w tabeli z 24 punktami. Przed sezonem wielu ekspertów dawało Ruchowi szansę tylko na utrzymanie. Tymczasem piłkarze z Górnego Śląska pokazują, że stać ich na wiele nawet bez Marcina Mięciela, którego chcieli do Radzionkowa sprowadzić działacze klubu. Walka o utrzymanie nie dla nas. Na pewno na koniec rundy nie możemy zająć miejsca poniżej ósmego. To nie byłoby adekwatne do naszych umiejętności. Spokojnie możemy walczyć o wyższe lokaty - deklaruje były lechita.

W osiągnięciu dobrego rezultatu może pomóc bardzo dobra atmosfera w drużynie, o czym przekonuje nasz rozmówca. - W naszej ekipie jest połączenie rutyny z młodością. Ci starsi, z doświadczeniem, pomagają tym młodszym i nieźle to wychodzi. Młodzi nie boją się grać i brać odpowiedzialności. Wszyscy się lubimy, nie ma żadnych kłótni. Zresztą, kiedy robiliśmy sobie zdjęcie po meczu, na tym nowym stadionie, było sporo śmiechu i żartów - zauważa.

Źródło artykułu: