Bartosz Zimkowski: Bez echa przeszła pańska zamiana stanowisk z trenerem Zamilskim. Pan ma teraz U-20, a trener Zamilski U-23.
Stefan Majewski: To nie była zamiana stanowisk. Pokrywały się mecze dwóch roczników: U-20 i U-23. Decyzja była taka, że ja będę prowadził kadrę U-20. Poprosiliśmy Andrzeja Zamilskiego, żeby prowadził U-23. Nie wiadomo tak naprawdę co będzie z tą reprezentacją. Myślę, że trzeba poczekać na decyzję.
Jak podsumuje pan swoją pracę dla kadry U-23?
- Trzeba sobie postawić pytanie: po co powstała ta kadra? Ona miała być bezpośrednim zapleczem pierwszej drużyny. Jeżeli popatrzymy, ilu zawodników w ciągu tego okresu można było zobaczyć, sprawdzić, a później ilu grało w pierwszej drużynie, to uważam, że kadra U-23 spełniła swoje zadanie. Dlatego pojawia się pytanie, czy ona dalej powinna istnieć, czy też nie.
Powinna pana zdaniem?
- To pytanie trzeba zadać przede wszystkim selekcjonerowi.
Z kadrą U-23 było więcej dobrych czy złych momentów?
- Jeżeli chodzi o szkolenie, to na pewno tych dobrych. Nie można wszystkiego przeliczać na wynik. Zawsze trzeba pamiętać jaki był cel. Jeśli sobie go przypomnimy, to na pewno więcej było dobrych momentów. Kilku zawodników z mojej reprezentacji trafiło do kadry Smudy.
Pamięta pan tytuły w prasie po porażce z Anglią?
- Pamiętam wszystko. Pamiętam też, że wygraliśmy z Włochami i Szwajcarami, ale media nic o tym nie pisały. To jest ich sprawiedliwość. Czy ciężko było mi znieść nieprzychylność prasy? Mi nic nie jest ciężko. Kto chce być w tym zawodzie, musi być przyzwyczajony do wykonywania swojej pracy, a nie do tego, o czym media piszą.
Jakie było podejście samych piłkarzy do zgrupowań i meczów?
- Bardzo dobre.
Nie było sygnałów, że jeżdżą na zgrupowanie za karę?
- To media pisały. Ja już mówiłem - dla mnie podejście piłkarzy było bardzo dobre. Przyjeżdżali i przyjeżdżają bardzo chętnie. Myślę, że nadal tak będzie.
Jaki cel postawił pan sobie przed pracą z kadrą U-20?
- Została ona powołana na Turniej Czterech Narodów. Startują Włosi, Niemcy, Szwajcarzy, a w poprzednich edycjach grała również Austria. Oni się wycofali i my wskoczyliśmy w ich miejsce. Rozegraliśmy trzy mecze, z czego dwa wygraliśmy. Przegraliśmy z Niemcami po kontrowersyjnym rzucie karnym. Jeśli popatrzymy na Niemców, Szwajcarów czy Włochów, na ich piłkarzy w kadrze U-19 czy U-20, to są to najsilniejsze drużyny w Europie. Należy naszym zawodnikom pogratulować, że nie odstają. Wygrać z Włochami i Szwajcarami oraz pechowo przegrać z Niemcami - to sukces tego zespołu.
Widzi pan wśród tych piłkarzy kandydatów do gry na Euro 2012?
- Na pewno tak. Jednego - dwóch można dokooptować do tej kadry. Pamiętajmy o jednej rzeczy: to są bardzo młodzi ludzie, którzy muszą mieć pewne miejsce w swoich drużynach klubowych. Jeżeli będą grać, to będą to naprawdę utalentowani zawodnicy. Warunkiem koniecznym są regularne występy. Jeżeli tak będzie, to myślę, że Franciszek Smuda będzie dawał im szanse.
Rok temu był pan selekcjonerem pierwszej reprezentacji. Wraca pan czasami myślami do tego?
- To był krótki okres. Mówiłem już, że jeśli trener chce pracować w swoim zawodzie, to musi się skupić na obowiązkach. Nie na tym co było. Każdy okres przynosi pewne doświadczenia, przemyślenia i należy to wszystko zamknąć klamrą. Jeśli trener będzie żył wspomnieniami, to nigdy nie będzie dobrze pracował w swoim zawodzie.
Jakie największe doświadczenie wyniósł pan z pracy z kadrą?
- Nie chcę się nim dzielić, ponieważ dużo rzeczy utkwiło mi w pamięci i na pewno przyda mi się to w przyszłości jako szkoleniowcowi.
Czyli nie chodzą już panu po głowie myśli, co byłoby, gdyby wygrałby pan z Czechami i Słowacją?
- Ten etap jest już dla mnie dawno zamknięty. Zrobiłem to już w grudniu tamtego roku. Miałem piękne święta. Spędziłem je z rodziną, porozmawialiśmy sobie o tym wszystkim i powiedziałem, że już nigdy nie będę wypowiadał się na ten temat.
Selekcjonerem został Franciszek Smuda. To dobry wybór?
- To jest pytanie do tych, co go wybierali. Ja uważam, że to dobry trener, miał sukcesy i był bardzo dobrym kandydatem. Został selekcjonerem i należy mu teraz pomagać ze wszystkich stron. Jeżeli odniesie sukces, to będzie to sukces całej polskiej piłki.
Nie kusi pana praca w klubie?
- Powiedziałem już, że jeżeli się czegoś podejmuję, to raczej sam nie rezygnuję. Zobaczymy, jakie będzie losowanie kadry U-21 i co będzie z tą reprezentacją. W przyszłym roku ten rocznik będzie grał w eliminacjach do mistrzostw Europy.
Nie będzie pan rozważał żadnych propozycji z klubów?
- Nie wiem. W pracy trenera można powiedzieć "nigdy nie mów nigdy".
Wcześniej jakieś oferty były?
- Cały czas były i są. Gdybym chciał, to mógłbym spokojnie pracować w klubie. Wszyscy o tym wiedzą.
Mówimy o klubach z ekstraklasy?
- Nie tylko.
Zagranicznych?
- Oczywiście.
Z jakich krajów?
- Nie sztuką jest mówić, kto ile miał propozycji. Sztuką jest podjąć pracę. Ja skupiam się na tym, co mam i chciałbym jak najlepiej wykonywać swoją robotę.