Dariusz Pawlusiński: Dar od Boga

W piątek Cracovia w niesamowitych okolicznościach sięgnęła po trzy punkty w spotkaniu z GKS-em Bełchatów. Pasy do 85. minuty przegrywały 0:2, by wygrać 3:2. Zwycięską bramkę w 93. minucie gry zdobył Dariusz Pawlusiński. - To dar od Boga - mówi "Plastik".

Pomocnik Cracovii w doliczonym czasie gry otrzymał piłkę na prawym skrzydle. Przy linii bocznej zwiódł Kamila Późniaka, złamał akcję do środka pola i lewą nogą posłał dochodzące do bramki Brunatnych dośrodkowanie. W polu karnym do piłki próbował dojść Marcin Krzywicki, ale w nią nie trafił, a ta wpadła do siatki GKS-u obok zaskoczonego Łukasza Sapeli.

- Marcin powiedział, że piłki nie dotknął, więc ja sobie tę bramkę zaliczam. Starałem się tylko dośrodkować piłkę w pole karne - mówi z uśmiechem Pawlusiński, który jeszcze wcześniej mógł wpisać się na listę strzelców. Po jego atomowym uderzeniu z rzutu wolnego piłka minimalnie minęła poprzeczkę bramki GKS-u i ugrzęzła w górnej siatce: - Szkoda, że to nie wpadło. To mógł być jeden z ładniejszych moich goli.

- Przy stanie 1:2 naprawdę uwierzyliśmy, że możemy ten mecz zremisować, a że się udało wygrać, to już na pewno duży dar od Boga. Wierzyliśmy w to zwycięstwo przed meczem i myślę, że gdybyśmy tak grali wszystkie spotkania od początku rundy, to mielibyśmy więcej punktów niż osiem - twierdzi skrzydłowy Pasów, który nie czuje się bohaterem drużyny: - Broń Boże. Bohaterem jest cała drużyna. Cała osiemnastka, włącznie z tymi, którzy siedzieli na ławce rezerwowych. Każdy z nas, wychodzących w tej rundzie na boisko zaczynał już mieć problemy z przypomnieniem sobie ostatniego wygranego meczu.

To dopiero drugie ligowe zwycięstwo Cracovii w tym sezonie. Po raz ostatni po komplet punktów Pasy sięgnęły 26 września w meczu z Arką Gdynia (2:0).

"Plastik" nie potrafił sobie przypomnieć czy uczestniczył wcześniej w tak dramatycznym spotkaniu: - Może gdzieś tam w niższych ligach grałem w takim meczu, aczkolwiek nie przypominam sobie, żeby przegrywać 0:2 i doprowadzić do 3:2. Cieszymy się z tego wyniku bardzo i myślę, że każdy z nas po części uwierzy, że potrafimy wygrywać z teoretycznie mocniejszymi zespołami. "Punktowo" Bełchatów był i jest nadal dużo lepszą od nas drużyną, ale te oczka nie grają na boisku.

W przyszły weekend Cracovia podejmie przy Kałuży 1 Legię Warszawa w ostatnim ligowym spotkaniu w tym roku. Wojskowi to aktualnie 3. zespół ekstraklasy, a obie drużyny dzieli w tym momencie 19 punktów. - Teraz czeka nas mecz z drużyną, która będzie zdecydowanym faworytem, ale jak mówiłem już nieraz: nie zawsze faworyt wygrywa. Jeśli my zagramy z Legią tak jak w końcówce meczu z Bełchatowem, to wierzę, że możemy się pokusić o punkty. Na pewno na Legię nikogo nie trzeba będzie mobilizować. Wiadomo, że to jest ostatni mecz rundy jesiennej i każdy będzie chciał pozostawić po sobie dobre wrażenie. Niektórzy będą chcieli zapewne pożegnać się z Cracovią zwycięstwem - puentuje Pawlusiński.

Źródło artykułu: