Leonardo obowiązki trenera Interu przejął 29 grudnia. - Dla mnie to praca, ale i przyjemność. To, co dała mi ta drużyna w ciągu siedmiu dni, to coś fantastycznego. Ich chęć i dyspozycyjność uderzyły mnie. To nie tylko jeden zawodnik, na to złożyło się wiele czynników. Tutaj w przyszłości będzie się mówiło o najlepszym Interze w historii. Ta drużyna zasługuje na to, by czuć się dobrze i robić na boisku swoje. Ta grupa ma serce. Gdyby nie posiadała pokory, serca i oczywiście talentu, nie wygrałaby tego, co wygrała. To nadzwyczajny zespół z wieloma alternatywami. Fakt, że mam możliwość dokonywania zmian, to coś fajnego - mówi szkoleniowiec.
Brazylijczyk debiut może zaliczyć do jak najbardziej udanych. Na początek ograł wicelidera rozgrywek 3:1. - Trudno dodać coś do tego, co się wydarzyło. Raczej nie można sobie wyobrazić czegoś piękniejszego - wyjaśnia. - Teraz na pewno nie możemy patrzeć na tabelę, bo mamy przecież o dwa spotkania rozegrane mniej. Musimy stawiać na grę i entuzjazm. Jeżeli uda się nam dotrzymać kroku, w kwietniu będziemy mogli wyciągać wnioski.
Leonardo odniósł się do jednej sytuacji na stadionie San Siro. W pewnym momencie kibice chcieli, by zaczął skakać, gdy stadion śpiewał: "Kto nie skacze, ten Rossonero". - Ja byłem skoncentrowany na meczu, bo bardzo go czułem. W mojej głowie było wiele myśli. Z mojej strony jest także szacunek do sytuacji, w jakiej się znalazłem. Ja muszę myśleć o tym, co jest do zrobienia. Są sprawy, które nie mogą stać się automatyczne. Sentymentu nie można się tak po prostu wyzbyć. Przeżywam teraz trudny moment. Chcę się skupić na moich obowiązkach i nie analizować za bardzo tego wszystkiego - wyjaśnia były trener Milanu.
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)