Na zasadzie wolnego transferu do drużyny Franciszka Smudy trafił Sławomir Peszko z Wisły Płock. Za sumą odstępnego pozyskano natomiast trzech graczy: Semira Stilicia z bośniackiego Zeljeznicara Sarajewo, Roberta Lewandowskiego ze Znicza Pruszków oraz Manuela Arboledę, który występował ostatnio w KGHM Zagłębiu Lubin. To oznacza, że wzmocniona została każda formacja Kolejorza, poza obsadą bramki. - Być może pozyskamy jeszcze jakiegoś golkipera, jednak nie będziemy tego robić za wszelką cenę, bo na chwilę obecną mamy trzech bramkarzy. Trzeba pamiętać, że Krzysztof Kotorowski spisywał się ostatnio bardzo dobrze, dlatego pomimo dość niespodziewanego odejścia Emiliana Dolhy, nie będziemy raczej zatrudniać kolejnego golkipera. Mamy jeszcze Pawła Linkę i Dawida Kręta. Trener Józef Młynarczyk sprawdzi obu i tuż przed sezonem podejmie decyzję, który z nich będzie zastępcą Kotorowskiego - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl dyrektor sportowy Kolejorza, Marek Pogorzelczyk.
Władze Lecha są zadowolone z dotychczasowych zakupów. - Można powiedzieć, że już teraz zrealizowaliśmy wszystkie transferowe założenia. Wzmocniliśmy każdą pozycję i myślę, że trener Smuda też może być zadowolony - dodał Pogorzelczyk.
Czy przeznaczenie większej niż dotychczas sumy na transfery oznacza, że aspiracje Lecha poważnie wzrastają? - Nie można podchodzić do sprawy w taki sposób. Faktem jest, że w poprzednich rundach przeznaczaliśmy na transfery mniej gotówki, ale sporo piłkarzy, którzy przyszli do nas z kartą na ręku, było realnym wzmocnieniem i nie miało znaczenia, czy płaciliśmy za nich sumę odstępnego czy też nie. Wystarczy wymienić choćby Tomasza Bandrowskiego czy Andersona Cueto, którzy trafili do nas za darmo, a zaliczyli bardzo dobrą rundę wiosenną - odpowiedział Pogorzelczyk.
W czwartek kibice Kolejorza będą mieli okazję zobaczyć w akcji nowe nabytki swojej drużyny, bowiem Lech zmierzy się we Wronkach z rosyjskim Amkarem Perm.