Gieksa nie dała rady LZS-owi Leśnica

Nie jak wcześniej planowano dwa, a jedno spotkanie kontrolne rozegrała w sobotę drużyna GKS-u Katowice. Pierwszoligowiec zmierzył się z LZS Leśnica, strzelając dwie bramki, ale i to nie wystarczyło do zwycięstwa w tym spotkaniu. Z kolei nie doszedł do skutku sparing z GLKS Nadarzyn.

W piątek trener Wojciech Stawowy podzielił swoich podopiecznych na dwa zespoły. Pierwsza drużyna składająca się z trzynastu graczy miała zmierzyć się z drugoligowym GLKS Nadarzyn, a złożona z czternastu zawodników kadra drugiego zespołu miała stawić czoła trzecioligowemu LZS-owi Leśnica. Ostatecznie katowiczanie rozegrali w sobotę tylko jeden mecz sparingowy. Kadrę drużyny z Nadarzyna zdziesiątkowała bowiem epidemia grypy żołądkowej.

Sztab szkoleniowy Gieksy nie płakał jednak nad rozlanym mlekiem i w spotkaniu z Leśnicą dał odpocząć kilku kluczowym graczom. Na boisko nie wybiegli m.in. Jacek Kowalczyk, Wojciech Szala, Rafał Sadowski i Janusz Dziedzic. Test-mecz wyszedł co najwyżej średnio, bo mimo optycznej przewagi pierwszoligowiec jedynie zremisował z reprezentantem trzeciej ligi opolskiej.

Mecz od mocnego uderzenia mogli rozpocząć zawodnicy LZS-u, ale w dogodnej sytuacji piłki do siatki nie zdołał skierować były gracz Gieksy reprezentujący obecnie barwy drużyny z Leśnicy, Damian Sadowski. Chwilę później się to na trzecioligowcu zemściło, bo prowadzenie objęli gospodarze. Świetnym dośrodkowaniem z prawego skrzydła popisał się Mateusz Sroka, a głową do siatki piłkę skierował Krzysztof Kaliciak.

Katowiczanie z prowadzenia cieszyli się jednak tylko trzy minuty. Przed własnym polem karnym fatalnie skiksował Adrian Napierała, co wykorzystał Sadowski, pakując piłkę do siatki po zagraniu z prawej strony pola karnego. Kilka minut później leśniczanie mogli objąć prowadzenie, kiedy Maciej Wierzbicki wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu w pole karne, ale w porę uderzenie zablokowali defensorzy. Gieksa z kolei zmusiła do interwencji Eryka Banacha po strzale Kaliciaka sprzed linii pola karnego.

Do GKS-u szczęście uśmiechnęło się za to po strzale Łukasza Janczarka, kiedy piłka zatrzymała się na słupku. Po zmianie stron katowiczanie stworzyli trzy świetne okazje pod bramką rywala, ale ani Piotr Piechniak, ani Przemysław Pitry, ani Tomasz Mazurkiewicz nie umieli umieścić piłki w bramce. Sztuka ta udała się za to w 64. minucie gry Sebastianowi Szwedzie, który ładnym technicznym strzałem sprzed linii pola karnego nie dał szans Wierzbickiemu na skuteczną interwencję.

Leśniczanie po strzeleniu bramki nie zamierzali składać broni. Dwie dogodne sytuacje miał Sadowski, ale najpierw w sytuacji sam na sam z Wierzbickim posłał piłkę obok słupka, a następnie przegrał pojedynek z golkiperem Gieksy. Ostatnie słowo w tym spotkaniu należało jednak do pierwszoligowca. Najpierw po zagraniu Mazurkiewicza w słupek trafił Piechniak, a następnie w polu karnym z piłką znalazł się asystujący w poprzedniej akcji "Mazurek", który na raty doprowadził do wyrównania. Tuż przed końcowym gwizdkiem przed szansą stanął raz jeszcze Pitry, ale przegrał pojedynek z Tomaszem Kasprzikiem.

Warto nadmienić, że w zespole z Leśnicy, prowadzonym przez Stanisława Wróbla wystąpił obrońca Górnika Zabrze, Paweł Krzysztoporski, który rozegrał całe spotkanie na środku defensywy trzecioligowej drużyny.

GKS Katowice - LZS Leśnica 2:2 (1:1)

1:0 - Kaliciak 7'

1:1 - Sadowski 10'

1:2 - Szweda 64'

2:2 - Mazurkiewicz 85'

Składy:

GKS Katowice: (I połowa): Wierzbicki - Sroka, Szala, Napierała, Sokołowski, A.Kowalczyk, Cholerzyński, Hołota, Dziedzic, Sobotka, Kaliciak; (II połowa): Wierzbicki - Olkowski, Ryś, J.Kowalczyk, Niechciał, Goncerz, Owczarek, Mazurkiewicz, Pitry, Chwalibogowski, Piechniak.

LZS Leśnica: Banach - Dzieniszewski, Krzysztoporski, Bachor, Kierdal, Sotor, Gwiaździński, Mizajski, Sadowski, Janczarek, Gładkowski. Grali także: Kasprzik, Dyczek, Szweda, Szyndzielorz, Chojnowski, Rams, Nowak.

Komentarze (0)