Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: To była żenada, kopanina zbieraniny zmyślonej przez Franka Smudę

Polska pokonała w towarzyskim meczu reprezentację Mołdawii 1:0. Jedyną bramkę zdobył Dawid Plizga, ale tempo spotkania nie mogło elektryzować fanów. Na łamach portalu SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski skrytykował pomysł rozgrywania takich pojedynków.

- Mecz? Niech pan mnie nie rozśmiesza. To była żenada, kopanina zbieraniny zmyślonej przez Franka Smudę, która moim zdaniem nie miała nic wspólnego z reprezentacją Polski! Mam tylko jedno pytanie do Telewizji Publicznej: ile musi płacić za takie oszustwo, jakie robi w tym momencie PZPN? Co ta drużyna miała wspólnego z reprezentacją? To było jakieś zaplecze, zbieranina, która po raz pierwszy zagrała... nie - biegała bezwładnie po boisku. Jest to po prostu nic innego jak tylko wyciąganie pieniędzy z publicznej telewizji - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski, świetny niegdyś bramkarz kadry narodowej.

Chociaż biało-czerwoni wygrali 1:0, to ciężko było oglądać ten mecz. Brakowało składnych akcji, szybkości i strzałów. - Nie ma ani jednego pozytywnego aspektu tego meczu. Chciałbym podkreślić, że sprawdzanie przydatności zawodników do reprezentacji jest wtedy, gdy występują obok nich piłkarze z podstawowej kadry. Franek Smuda i Grzegorz Lato tego nie rozumieją, bo im myślenie sprawia ból. Piłka nożna polega na zgrywaniu, a proszę mi powiedzieć czy Plizga grał kiedyś z Sandomierskim? Taka kadra to spotka się na charytatywnych meczach, kiedy gra się dla publiczności i jest wynik 8:8. Wtedy grają gwiazdy światowego futbolu, ale oni potrafią grać, a nasi nie - dodaje Tomaszewski.

Jednym z nielicznych, który może zagrać na Euro 2012 jest Grzegorz Sandomierski. Bramkarz Jagiellonii Białystok nie miał zbyt dużo pracy, ale w kilku sytuacjach popisał się dobrymi interwencjami. Raz popełnił błąd, gdy przepuścił piłkę, myśląc, że ta wyjdzie poza boisko. Dopadł do niej Doros i strzelił w boczną siatkę.

- Sandomierski popełnił kardynalny błąd. Jednak potrzebna jest jakaś koncepcja gry bramkarza z obrońcami. Oni muszą na pamięć wizualnie się ustawiać. Przecież Sandomierski nigdy nie grał z Kikutem. Nie znają swoich dobrych i złych stron. To gdzie tu można mówić o asekuracji, ustawianiu? Po prostu byli, rozegrali mecz, pieniądze skasowali i teraz chciałbym wiedzieć ile telewizja za to płaci. Nie dziwię się, że mecze tej zbieraniny są pod szyldem reprezentacji Polski, a nie reprezentacji ligi. Za nią być może nie byłoby pieniędzy. Przepraszam, komu to jest potrzebne?! - kończy ze złością Jan Tomaszewski.

Komentarze (0)