- Rosjanie zobaczyli mnie w akcji poprzedniej zimy. Wtedy bardzo dobrze mi poszło na towarzyskim turnieju w Moskwie. Od tamtej pory interesowali się mną. Mogłem podpisać umowę z Rubinem, nawet dostałem ją do ręki. To nie były żadne przymiarki, tylko w pełni oficjalny kontrakt. Tylko że dwa dni później odebrałem telefon, że chce mnie także Zagłębie Lubin. Miałem zaledwie dwie godziny na określenie, gdzie chcę grać. Po naradzie z moimi rodzicami podjąłem decyzję, że lepiej jechać do Polski. Zadecydowało to, że w waszym kraju mam o wiele większe szanse na regularne występy. Rubin ma mnóstwo świetnych piłkarzy. W Kazaniu trudno byłoby mi przebić się do podstawowego składu, a może i skończyłoby się na jakimś wypożyczeniu - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego 18-letni Deniss Rakels.
- (...) Kiedy już byłem na obozie Zagłębia Lubin, zadzwonili do mnie szefowie Karpat Lwów. Powiedzieli mi, żebym rzucił wszystko, spakował walizki i pojechał do nich na Ukrainę. Powiedziałem, że chcę grać tutaj, w Lubinie i nie będę się wygłupiał. Nie dawali za wygraną i powiedzieli "nie ma problemu, to my przyjedziemy po ciebie". Twardo jednak obstawałem przy swoim. Powiedziałem, że nigdzie się nie ruszę i w końcu odpuścili. Wszystko jest załatwione, mam podpisany kontrakt z Zagłębiem i jestem z niego bardzo zadowolony - dodaje reprezentant Łotwy.
Źródło: Przegląd Sportowy.