Marcin Ziach: Po świetnej rundzie jesiennej wydawało się, że wiosnę Ruch może włączyć się do walki o ekstraklasę. Na przeszkodzie stanęły jednak finanse.
Tomasz Baran: Finanse akurat nie były naszym największym problemem, bo w ostatnim czasie udało nam się to połapać. Naszym głównym problemem na dzień dzisiejszy jest stadion. Z takim obiektem ciężko było wywalczyć licencję na pierwszą ligę, nie mówiąc już o ekstraklasie. Myślę, że jeżeli w Radzionkowie powstanie obiekt z prawdziwego zdarzenia Ruch znów powalczy o awans do ekstraklasy.
Mimo zimowych ubytków kadrowych w dalszym ciągu kadra Cidrów jak na pierwszoligowe warunki prezentuje się bardzo solidnie. Wiosna w Radzionkowie może być ciekawa.
- Może być ciekawa, to fakt. Zmieniliśmy trenera i choć Artur pracował już w naszym klubie od dłuższego czasu, roszada na ławce trenerskiej może podziałać na zawodników mobilizująco. Sam jestem bardzo ciekaw co przyniesie wiosna. Może szóste miejsce uda się utrzymać, a może zakończymy sezon gdzieś wyżej. Kto wie? (śmiech).
Wysoka pozycja Cidrów w tabeli to w głównej mierze zasługa świetnej gry na własnym stadionie.
- Na naszym boisku byliśmy rywalem groźnym dla każdego. Przekonały się o tym czołowe drużyny tej ligi i dla nas jest to powód do dumy. Mam nadzieję, że na wiosnę chłopcy będą kontynuować dobrą passę i kilku pretendentów wyjedzie z Radzionkowa bez punktów.
Pożegnanie z trenerem Rafałem Górakiem nie odbyło się w najlepszej atmosferze.
- Wbrew medialnym doniesieniom mogę powiedzieć, że podaliśmy sobie ręce i rozstaliśmy się w zgodzie. Rafał miał swoje określone wymagania, których my nie mogliśmy spełnić. Musieliśmy trochę okroić nasze wydatki i dopasować budżet do naszych obecnych możliwości. Wiedzieliśmy co trzeba zrobić, żeby nasze zaległości wobec zawodników nie narastały i żeby chłopcy myśleli o graniu, a nie o pieniądzach. Rafał był niestety jedną z ofiar tych zmian. Jestem jednak pewien, że jeśli będzie przyjeżdżał na nasze mecze, to przyjmiemy go zawsze serdecznie, bo wiemy co dla naszego klubu zrobił.
Klubowi pierwszoligowemu naprawdę tak trudno jest znaleźć stabilnego sponsora?
- Powiem szczerze, że bardzo trudno. Trudno jest znaleźć wśród drużyn ekstraklasy kluby, które mają na tyle silnych sponsorów, żeby mogły sobie pozwolić na wszystko, a w pierwszej lidze, to już nie mówię. Jesteśmy niewielkim, siedemnastotysięcznym miastem. Zbyt wielu firm u nas nie ma, a znaleźć taką, która by chciała zainwestować w piłkę jest dużą sztuką.
Ruch jest klubem, który musi żyć ze sprzedaży zawodników. Który z graczy obecnej kadry Cidrów w pana opinii mógłby stać się łakomym kąskiem dla innych klubów?
- Mamy w kadrze kilku zawodników, których warto byłoby sprawdzić w ekstraklasie. Do Polonii odszedł Marcin Dziewulski, ale jest to zawodnik doświadczony i na dobrą metę był to dla niego ostatni dzwonek, by spróbować sił w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mamy wielu młodych zawodników, takich jak Miłosz Przybecki, bracia Giel, bracia Mak czy Tomek Foszmańczyk. Są to bardzo perspektywiczni gracze, którzy według mnie w ekstraklasie daliby sobie radę.
Na wiosnę Ruch zejdzie na ziemię i jasno powiecie sobie, że walczycie o spokojne utrzymanie, czy mimo wszystko po głowie chodzą panu wyższe cele?
- Nigdy nie walczyliśmy o utrzymanie. Chcemy walczyć o jak najwyższe miejsce i jak najwyższe cele. Na początku okresu przygotowawczego powiedziałem drużynie: "Jesteście na szóstym miejscu i mam nadzieję, że niżej nie będziecie". Zawodnicy przyjęli to wyzwanie.
Umowa współpracy zawarta z Górnikiem Zabrze pomoże drużynie zrealizować ambicje władz klubu?
- Myślę, że tak. Umowa jest tak skonstruowana, że gwarantuje nam prawo wyboru i pierwokupu właściwie każdego zawodnika Górnika. Wiadomo jaką tradycję ma ten klub i jak wielu uzdolnionych chłopaków w nim występuje. Jestem przekonany, że ta współpraca będzie dla nas ogromnym krokiem wprzód.