Andrzej Czyżniewski: Może tego nie widać ale ciężko pracujemy nad wzmocnieniem Arki

Andrzej Czyżniewski zasłynął z organizacji pionu sportowego i transferowego w poznańskim Lechu. Po opuszczeniu stanowiska w Wielkopolsce powrócił do rodzinnej Gdyni i również w Arce stara się zbudować profesjonalną politykę transferową i zbudować siatkę skautów. Zadanie o tyle trudniejsze, że wybrzeżowy klub dysponuje kilkukrotnie mniejszymi środkami pieniężnymi. Dyrektor sportowy żółto-niebieskich odniósł się także do efektów ostatniego okienka transferowego w klubie przy Olimpijskiej.

Andrzej Czyżniewski docenia i szanuje pracę mediów stąd stara się utrzymywać z nimi stały kontakt i informować na bieżąco o sprawach transferowych. Głównym kanałem informacyjnym dla mediów ma być oficjalna strona klubowa na której zamieszczane będą tylko sprawdzone informacje ws nowych kontraktów. Częściowo jest to pokłosie nieudanego transferu bramkarza Wojciecha Kowalewskiego - o którym Arka poinformowała, a kilka dni później zawodnik zrezygnował z propozycji gdynian na rzecz klubu cypryjskiego.

- Rozumiem charakter i specyfikę pracy dziennikarzy, zainteresowanie transferami i ruchami kadrowymi. W końcu media żyją z informacji ale proszę zrozumieć politykę prasową klubu. Od jakiegoś czasu do opinii publicznej podajemy tylko sprawdzone informacje. Oficjalnym sposobem komunikacji ze wszystkimi mediami jest wyłącznie oficjalna strona klubowa. Wiem, że każdy chciałby natychmiast otrzymać informacje na temat transferów, nawet w nocy bezpośrednio od mojej osoby ale ujawnimy je tylko w wypadku gdy wszystko będzie zapięte na ostatni guzik - mówi Czyżniewski.

Po rezygnacji z usług Norberta Witkowskiego i Andrzeja Bledzewskiego żółto-niebiescy szukali głównie bramkarzy oraz zawodnika do środkowej formacji, bo na turnieju halowym złamania kostki doznał kluczowy gracz tej formacji Marcin Budziński. O ile w miejsce starych golkiperów udało się w końcu pozyskać klasowego Brazylijczyka, choć wcześniej klub zaliczył falstart z Kowalewskim, o tyle gdynianie kompletnie nie poradzili sobie z poszukiwaniem następcy popularnego "Budzika." W klubie przy Olimpijskiej byli testowani m.in.: Holender Rick Kruys, Marcelo Sarvas z Brazylii, Marokańczyk Youssef Mokhtari i reprezentant Łotwy Maksims Rafalskis, a za pięć dwunasta próbowano pozyskać niechcianego w Lubinie Mateusza Bartczaka. W przypadku tego ostatniego nie doszło do kompromisu finansowego z samym zawodnikiem.

- Jak to często bywa okres transferowy to czas ciężkiej pracy dla wielu osób. Czasami jest tak, że pracuje się bardzo intensywnie, a nasze efekty nie zawsze są odbierane pozytywnie i adekwatnie do ilości wykonanej pracy. Pragnę wszystkich zapewnić i uspokoić, że w okresie przerwy zimowej na pewno nie siedzieliśmy z założonymi rękami. Nie zawsze udaje się jednak doprowadzić wszystkie sprawy do satysfakcjonującej obu stron końcówki rozmów, mimo iż czasami finał wydaje się bardzo bliski. Na to nie mamy jednak wpływu i musimy być przygotowani na takie nieprzyjemne niespodzianki. Nagle pojawiają się jakieś problemy, niezgodności i rozmowy zostają wstrzymane lub zerwane jak w przypadku Bartczaka - dodaje dyrektor sportowy.

Klub z Gdyni, pomimo spekulacji medialnych i kontuzji zawodnika, w dalszym ciągu zainteresowany jest definitywnym pozyskaniem Mateusza Sieberta z francuskiego FC Metz, ale w tej sprawie pojawiły się niespodziewane komplikacje.

- W sprawie Sieberta w dalszym ciągu prowadzimy z Francuzami rozmowy. Kiedy te negocjacje się zakończą to na pewno stosowne informacje pojawią się na klubowej witrynie. Zaznaczam, że rozmowy z FC Metz nie należą do łatwych. Ten klub ma określone problemy i to też nam w niczym nie ułatwia nam sprawy ale nie komentujemy tego. Strona francuska zażyczyła sobie umowy aż w siedmiu egzemplarzach i wysłaliśmy je firma kurierską, żeby na jutro dotarły do Metz. Mamy nadzieję, że rozmowy zakończą się pomyślnie, bo sama kontuzja Mateusza nie ma wpływu na nasze negocjacje - wyraża nadzieję szef skautingu Arki.

Dyrektor Arki bezkompromisowo i w swoim stylu skomentował też pytanie dziennikarzy o ewentualność ponownego nierozegrania meczu z Wisłą z powodu warunków atmosferycznych: - Przede wszystkim na początku chciałbym podziękować dyrekcji oraz wszystkim pracownikom GOSiR, którzy wykonali tytaniczną pracę i płyta boiska przygotowana jest idealnie. Więc pod względem organizacyjnym wszystko jest dopięte. Jedynie jakiś kataklizm pogodowy lub bardzo mroźne temperatury mogą spowodować odwołanie naszego meczu. Znam przepis PZPN i zalecenia Ekstraklasy o możliwości odwołania spotkanie w przypadku gdyby temperatura była niższa niż minus 15 stopni, ale to tylko zalecenia i ostateczna decyzja należy zawsze przed gwizdkiem arbitra - do oficjalnego delegata PZPN. Tym bardziej musi dziwić fakt, że spółka Ekstraklasa odwołała już spotkanie lidera z Białegostoku. To ja się pytam po co wymogi licencyjne i ogromne pieniądze wydane na nowe stadiony i ogrzewane boiska - skoro teraz boimy się grać. Tak to my profesjonalizmu w polskim futbolu nie zbudujemy.

Na konferencji prasowej przed meczem Arka-Wisła wręczone zostały oficjalne koszulki meczowe dwóm nowym graczom żółto-niebieskich. Dyrektor Czyżniewski bluzę z numerem 1 wręczył brazylijskiemu bramkarzowi Marcelo Moretto, a trener Dariusz Pasieka peruwiańskiemu napastnikowi Junior Rossowi.

- Na dzień dzisiejszy oficjalnie zrealizowaliśmy tylko dwa transfery w osobach Marcelo Moretto i Juniora Rossa ale na tym nie poprzestaniemy. Okienko transferowe zamyka się 28 lutego o godzinie 24:00. Do tego momentu będziemy usilnie pracować, aby ktoś jeszcze dołączył do zespołu Arki. Często zdarzają się oferty last minute - co jest charakterystyczne dla końcówki okresu transferowego. Powoduje to, że oczekiwania piłkarzy, a także prowizje menedżerów gwałtownie maleją. Dlatego staramy się bacznie śledzić rynek do samego końca. Wciąż pracujemy nad wzmocnieniem Arki - kończy dyrektor żółto-niebieskich.

Źródło artykułu: