- Zaangażowanie zawodników doskonale było widać w sparingach. Wystarczyło krzyknąć jakąś komendę i każdy od razu reagował. Nie mogłem narzekać na brak pressingu czy doskakiwanie do rywala - stwierdził "Bebeto".
Opiekun Zielonych przyznał, że niektórych graczy sprowadzał z myślą zasilenia ławki rezerwowych, lecz przygotowania zweryfikowały układ sił w zespole. - Łukasz Białożyt czy Michał Ciarkowski byli szykowani na zmienników Piotra Reissa, tymczasem każdy z nich pokazuje, że interesuje go tylko pierwsza jedenastka. Tak samo jest z Arturem Marciniakiem. Żaden z piłkarzy nie zamierza zadowalać się pozycją numer trzynaście albo czternaście.
Baniak dodał również, że nikt nie może być pewny miejsca w składzie, nawet rutyniarze. - W przeszłości zdarzało się, że bardziej stawiałem na zawodników starszych i obytych na ligowych boiskach. Teraz na pewno tak nie będzie. Będę postępował zgodnie z etyką i wystawię po prostu najlepszych, bez względu na nazwisko. Jeśli na ławce usiądą np. Tomasz Magdziarz czy Piotr Reiss, to będą musieli się z tym pogodzić. Może się przecież zdarzyć, że danego dnia inny zawodnik będzie w lepszej dyspozycji.
Mimo dużej konkurencji o miejsce w wyjściowej jedenastce, "Bebeto" nie spodziewa się konfliktów w zespole. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek miał pretensje o decyzje personalne. Jeśli jakiś piłkarz podpisał z nami kontrakt, to wiedział, że czeka go rywalizacja i nie zawsze trener akurat na niego postawi. Po meczach natomiast będzie można ocenić, czy poszczególne posunięcia były trafne.
O tym jak wielka panuje konkurencja w Warcie, najlepiej świadczy postawa Zbigniewa Zakrzewskiego. W rundzie jesiennej 31-letni napastnik regularnie zawodził, tymczasem obecnie strzela sporo bramek w sparingach i walczy na każdym centymetrze boiska.