Leszek Ojrzyński (trener Zagłębia): Przyjechaliśmy do Bydgoszczy po trzy punkty, ale przez pierwszy kwadrans nasi piłkarze na boisku w ogóle nie istnieli. Dlatego musimy się cieszyć z tego remisu, bo samo spotkanie było niezwykle ciężkie. Na szczęście po słabym początku szybko się otrząsnęliśmy, zrobiliśmy kilka sytuacja i z tego padła bramka na 1:1. W ostatnich sekundach po samobójczym trafieni nasi zawodnicy zdołali się pozbierać i doprowadzić do remisu. Tym samym pokazali swój charakter.
Błażej Jankowski (obrońca Zawiszy): Byliśmy już blisko sukcesu, ale nie możemy tak grać w końcówce. Jeszcze do ostatniej akcji Zagłębia dołączył się stoper, a my powinniśmy to przerwać jakimś faulem, nawet na żółtą kartkę. To jest po prostu pech, bo trudno winić Andrzeja Witana za stratę tej bramki. On stał praktycznie na środku i dwa razy wybronił strzał rywali. Po strzelonej bramce trzeba zawsze minutę, dwie odczekać, gdyż wówczas pojawia się zbytnie rozluźnienie.
Piotr Gruszka (drugi trener Zawiszy): Sprezentowaliśmy rywalom dwa punkty, bo po pierwszym kwadransie powinniśmy prowadzić już 3:0 i wówczas byłoby po meczu. Po czerwonej kartce dla Macieja Dąbrowskiego losy spotkania trochę się odwróciły, ale w drugiej części nasza dominacja była widoczna, a Zagłębie ograniczało się jedynie do kontr. Zdobyliśmy w końcówce drugą bramką i taka sytuacja z trafieniem Markowskiego nie powinna się przydarzyć. Zasłużyliśmy na wygraną, ale do końca sezonu pozostało jeszcze wiele ciekawych spotkań.