Stasiak jak koszykarz

Udaną wiosnę ma defensor KGHM Zagłębia Lubin Michał Stasiak. Po raz drugi wpisał się na listę strzelców i gol ten był łudząco podobny do tego, co strzelił dwa tygodnie temu w meczu z Koroną Kielce.

- Tak jak koszykarz ma swoją klepkę, tak widocznie moje miejsce jest gdzieś w tym rogu "piątki" - mówi portalowi SportoweFakty.pl kapitan Miedziowych Michał Stasiak. - Nie chciałem tak mocno strzelić. Po prostu miała paść bramka (śmiech).

Pojedynek z Polonią Warszawa wyglądał niemal tak samo jak z Koroną Kielce. Wówczas po stałym fragmencie gry Miedziowi zdobyli bramkę. Z najbliższej odległości do siatki rywali trafił Stasiak. Z Czarnymi Koszulami scenariusz się powtórzył. Defensor skierował futbolówkę do bramki przeciwnika, sprawiając sobie przy tym urodzinowy prezent. W sobotę skończył 30 lat.

- Dwóch środkowych obrońców musi wchodzić w pole karne przy stałych fragmentach gry. Stwarzamy zagrożenie. Cieszę się, że strzeliłem drugą bramkę w trzecim meczu. Oby tak dalej - cieszy się były reprezentant Polski, który jesienią często był sadzany przez Marka Bajora na ławce rezerwowych. Mówiło się o konflikcie w zespole. Przez pewien czas odsyłany był nawet na trybuny. Kiedy kontuzji doznał Sergio Reina Bajor był zmuszony sięgnąć po Stasiaka. Piłkarz uważa, że nie zawsze można grać w podstawowym składzie. - Nie byłem potępiony. Tak musi w piłce być, że raz się jest gdzieś tam na górze, a później spada. Warto zrobić krok do tyłu, żeby później zrobić dwa do przodu - przekonuje.

Dobry mecz przeciwko Polonii zagrał również Bartosz Rymaniak, który godnie zastępuje na prawej stronie defensywy kontuzjowanego Grzegorza Bartczaka. Były gracz Tura Turek starał się zdobyć bramkę z dystansu, ale nie udała mu się ta sztuka. Co mecz można zauważyć takie próby ze strony tego zawodnika. - Musi kiedyś wpaść. Jak nie będę próbował, to nie strzelę bramki. Mam nadzieję, że w końcu się przełamię - przyznaje w rozmowie z nami rosły defensor, który przez 90 minut biegał od pola karnego do pola karnego. - Tak jakoś wychodzi, że tyle biegam. Trochę jestem zmęczony. Staram się to jakoś ukrywać (śmiech).

- Potrzebne były nam trzy punkty. Przyszedł nowy trener i trzeba było się pokazać. Jeśli dołączymy walkę do naszych umiejętności to za każdym razem będzie to wyglądało tak jak dzisiaj. Musimy nastawić celowniki. Popracujemy nad tym w tygodniu. Na Arce będzie już lepiej, chociaż najważniejsze żebyśmy wygrali - kończy Rymaniak.

Źródło artykułu: