Mateusz Klich: Zwycięstwo z mistrzem Polski może dodać skrzydeł

Najlepszym graczem niedzielnego meczu 18. kolejki Cracovia - Lech Poznań był pomocnik Pasów, Mateusz Klich. 21-latek dobry występ udokumentował zdobyciem zwycięskiego gola dla drużyny Jurija Szatałowa.

W tym artykule dowiesz się o:

W 28. minucie gry "Klichy" zdecydował się na strzał sprzed pola karnego Lecha. Uderzona lewą nogą piłka odbiła się od Marcina Kikuta i lecąc wysokim lobem, wpadła do siatki rywali nad wysuniętym przed linię bramkową Krzysztofem Kotorowskim. To drugie trafienie utalentowanego pomocnika Pasów i drugie zdobyte w ten sam sposób. - Podobną bramkę strzeliłem z Piastem Gliwice. Teraz będą się śmiali, że jestem specjalistą od strzałów z rykoszetem, ale strzeliłem i udało się - wpadło - komentuje i dodaje: - To moja pierwsza zwycięska bramka, którą chcę zadedykować dziadkowi.

Po raz pierwszy w rundzie rewanżowej trener Szatałow ustawił Klicha tuż za wysuniętym napastnikiem, a nie tak jak wcześniej, w roli defensywnego pomocnika. Młody pomocnik "posadził" tym samym na ławce starszego o 10 lat Piotra Gizę. - To trener posadził, a nie ja. Kiedy dostanę szansę, nie powiem, że chcę z niej zrezygnować. Chcę grać – jak najlepiej i jak najwięcej - mówi Klich. - Na dzisiaj w składzie nie ma Piotrka. Trzeba składem rotować, żeby każdy czuł konkurencję - stąd zmiany. Mateusz ma bardzo wysoki potencjał. Zmienił swoje podejście do pracy i mam nadzieję, że rozwinie się prawidłowo - to już opinia szkoleniowca Cracovii.

Trener Kolejorza, Jose Mari Bakero na konferencji po meczu z Pasami przyznał, że krakowianie "nie zasłużyli na zwycięstwo" i zawdzięczają je przede wszystkim "szczęściu". - Nie ma co ukrywać, że nie graliśmy super, ale udało się wygrać. Szczęście sprzyja lepszym. Wydaje mi się, że szczęścia potrzebowaliśmy i w tym meczu mieliśmy go sporo. W niektórych meczach szczęścia nam z kolei brakowało, a teraz było przy nas. Może zatem trener Bakero ma rację, ale to my mamy trzy punkty - odpowiada pomocnik Cracovii.

W powszechnej opinii Lech ma najmocniejszą drugą linię w lidze, ale w niedzielę to Klich przyćmił wycenianych na miliony euro Semira Stilicia, Dimitrije Injaca i Rafał Murawskiego. Sam jednak nie chce porównywać się z piłkarzami Kolejorza: - Czy już jestem wart milion euro? Tak, pewnie – sto milionów euro (śmiech). Nie wiem ile jestem wart, nie będę się sam wyceniał - od tego jest skarb kibica i tam jestem wyceniony (śmiech). Nie patrzymy teraz na nieistotne rzeczy, chcemy wygrywać. Pewnie ktoś mógłby pomyśleć, że jest u nas jakiś strach, gdy wychodzimy na boisko, patrząc na to ile mamy punktów, ale ja nie należę raczej do osób, które się boją i chciałem brać grę na siebie.

To dopiero trzecie w tym sezonie zwycięstwo Pasów, które wciąż mają kilkupunktową stratę do pozostałych drużyn walczących o utrzymanie, ale Klich ma nadzieję, że to początek lepszej passy Cracovii: - Liczymy na to, że to będzie przełom. Udało nam się wygrać z Lechem i dobrze chyba, że zwycięstwo przyszło właśnie z mistrzem kraju, a nie z jakąś teoretycznie słabszą drużyną. Mam nadzieję, że to doda nam skrzydeł i będziemy zdobywać punkty.

Komentarze (0)