Leonardo: To historyczny sukces

Gol Gorana Pandeva w 88. minucie zapewnił przedłużył nadzieje Interu na obronę tytułu. Trener Leonardo był tak szczęśliwy, że podziękował nawet Bogu. Piłkarze cieszyli się, że obroni honor calcio i zapowiedzieli, że to ich nieostatnie słowo w tym sezonie.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz

Heroiczną wygraną w Monachium na gorąco komentował szczęśliwy Leonardo: - Wyjaśnienie tego meczu jest bardzo trudne. Nie chcę wchodzić w taktyczne szczegóły. Wolałbym skupić się na sercach moich piłkarzy. Wszystko, co osiągnęliśmy, osiągnęliśmy sercem. Pokazaliśmy odwagę. Może straciliśmy głowę, ale za to wciąż jesteśmy w grze.

Szkoleniowiec Nerazzurri nie ukrywał wielkiego zadowolenia. - To świetny moment, fantastyczna radość i mogę jedyne Bogu dziękować, że pozwala mi to przeżywać. To historyczny sukces, biorąc pod uwagę jak trudna była to gra i jak silny był oponent. Potrafiliśmy jednak uczynić, to co w Serie A - wyjść z cienia i strzelić w końcowych minutach - stwierdził 41-letni szkoleniowiec.

Awans mistrzowie Włoch zawdzięczają strzałowi Gorana Pandeva z 88. minuty. - Jestem szczęśliwy z jego powodu, zwłaszcza że przechodził ostatnio trudny okres. Był krytykowany za kilka zmarnowanych okazji, ale wciąż ciężko pracował i odpłacił nam za wszystko dzisiejszej nocy - komplementował snajpera z Macedonii Leonardo. - To nie bohater wieczoru, a bóg futbolu! Dobrze że trafił, bo w przeciwnym razie byłaby katastrofa - śmiał się prezes, Massimo Moratti.

- Nie jestem napastnikiem, który strzela 20-30 bramek. Ciężko pracuje dla drużyny, a gole przychodzą w bardzo ważnym momencie. Wszyscy mówili mi, że muszę strzelić tę jedyną bramkę i udało się - cieszył się Pandev.

Nie wszyscy piłkarze Interu przeżywali jednak na Allianz Arena wyłącznie pozytywne emocje. Błąd przy golu Arjena Robbena na 1:1 popełnił Julio Cesar. - To był straszny moment. Chciałem natychmiast zniknąć, wracać do Mediolanu pieszo albo jechać konno, czymkolwiek. Gole był zimnym prysznicem. Gdy Pandev strzelił gola, rozpłakałem się. Miejmy nadzieję, że to koniec błędów - przyznał bramkarz Interu.

Drużyna Leonardo grała we wtorek o obronę honoru futbolu w Italii. - Włosi powinni się dzisiaj cieszyć, bo włoski klub w ćwierćfinale to wielka rzecz dla piłkarskiego świata - powiedział Thiago Motta. Plany na przyszłość snuje już Esteban Cambiasso: - Teraz idziemy do przodu, mamy znakomity skład, wkrótce wróci do nas Milito. Mamy też wiele serca i możemy dokonać wielkich rzeczy.

Kto będzie kolejnym przeciwnikiem Interu? Prezes Moratti ma już swojego faworyta: - W ćwierćfinale ponownie dostaniemy Barcelonę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×