Złota kontra Lechii
Od początku meczu przewagę uzyskała Jagiellonia, która starała się jak najszybciej pokonać Sebastiana Małkowskiego. Pierwsze poważne zagrożenie pod bramką gości białostoczanie stworzyli w 18. minucie, kiedy Hermes huknął z około 35. metrów. Znakomitą paradą w tej sytuacji popisał się golkiper Lechii i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Moment potem groźnie obok słupka kopnął Jarosław Lato.
Nic nie wskazywało na to, że Lechia może wkrótce zdobyć bramkę. A jednak. W 25. minucie gdańszczanie wyprowadzili perfekcyjną kontrę, a podanie Abdou Razacka Traore sfinalizował Ivans Lukjanovs. Na stadionie przy Słonecznej zapanowała konsternacja. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a drużyna Tomasza Kafarskiego mogła strzelić drugiego gola. Traore jednak nie potrafił trafić w światło bramki.
Rozochoceni Lechiści po objęciu prowadzenia coraz częściej niepokoili Jagę. Blisko szczęścia był Krzysztof Bąk, ale w zamieszaniu podbramkowym strzelił tylko w nogi obrońców. Po chwili kolejny błąd popełnił Grzyb, który wyłożył piłkę Pawłowi Nowakowi, a ten uderzył obok słupka. To powinien być gol.
Szczęściarz Skerla
W 36. minucie bardzo dobrze zachował się Bartłomiej Pawłowski, który podał do Laty, a doświadczony pomocnik mocnym strzałem z 20. metrów sprawdził czujność Małkowskiego. Bramkarz Lechii wyciągnął się jak struna i sparował piłkę na rzut rożny, po którym padł gol. Ze stałego fragmentu gry dośrodkował Tomasz Kupisz, piłka szczęśliwie odbiła się od kolana Andriusa Skerli i znalazła drogę do bramki. - Przy golu miałem trochę szczęścia, strzeliłem kolanem, a piłka wpadła do siatki. Nie liczy się jednak jak strzelasz, a to, że wynik na tablicy ulega zmianie - słusznie zauważył Skerla.
Nieskuteczny Frankowski
W 41. minucie Lato dostrzegł Tomasza Frankowskiego i wypracował mu wyśmienitą sytuację. Cóż z tego, skoro kapitan Jagiellonii z kilku metrów nie potrafił trafić do siatki, posyłając piłkę prostym podbiciem nad poprzeczką. Kilka minut po zmianie stron "Franek" miał okazję się zrehabilitować. Ponownie stuprocentową okazję "Łowcy bramek" wypracował Lato. Napastnik Jagiellonii nie wykorzystał podania i przegrał pojedynek sam na sam z Małkowskim.
W drugiej połowie oglądaliśmy prawdziwe oblężenie bramki Lechii. Żółto-czerwoni postawili wszystko na jedną kartę i ruszyli do zdecydowanych ataków. W 57. minucie ładną, indywidualną akcją popisał się Kupisz i uderzył zza pola karnego tuż nad poprzeczką. Zdobyć gola próbował również Pawłowski, ale jego próba okazała się minimalnie niecelna.
W 74. minucie Lato strzelił piłką w uniesioną rękę Deleu i sędzia bez wahania podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Frankowski i trafił w słupek.
W końcówce meczu Skerla po raz drugi posłał piłkę do bramki Lechii, ale ten gol nie został uznany, gdyż Litwin w momencie strzału znajdował się na wyraźnym spalonym. Na więcej już nie było stać Jagiellonii i to jej kosztem awans do półfinału wywalczyła Lechia Gdańsk.
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1:1 (1:1)
0:1 - Lukjanovs 25`
1:1 - Skerla 37`
W 75. minucie Tomasz Frankowski (Jagiellonia) nie wykorzystał rzutu karnego (trafił w słupek).
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Kijanskas, Skerla, Cionek, Pejović - Kupisz, Hermes (85. Seratlić), R. Grzyb (81. Essomba), Lato - B. Pawłowski (72. Sotirović) - Frankowski.
Lechia Gdańsk: S. Małkowski - Deleu, K. Bąk, Vucko, Andriuskevicius - Lukjanovs (78. Dawidowski), Surma, Poźniak (61. Bajić), P. Nowak, A. Traore (90+1. Pietrowski) - Buval.
Żółta kartka: Surma (Lechia).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 3.200 (gości: 0).