PP: Sensacja w Beskidach! - relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków

16 marca 2011 roku na długo zapadnie w pamięci bielskim kibicom. Tego historycznego dnia Górale odprawili z kwitkiem zespół lidera ekstraklasy i awansowali do półfinału rozgrywek. Choć Wisła Kraków prowadziła już 2:0, to Podbeskidzie pokazało prawdziwie Góralski charakter doprowadzając do remisu, który premiował bielszczan.

Choć Podbeskidzie pokonało w pierwszym meczu Wisłę w Krakowie, to spotkanie przy Rychlińskiego w Bielsku-Białej miało dla Górali okazać się dużo trudniejsze. Zmobilizowana ekipa Białej Gwiazdy chciała za wszelką cenę zmazać plamę na honorze po wpadce przed własną publicznością, a trener Robert Maaskant głośno mówił o dubletowych planach.

O dziwo pierwszy kwadrans spotkania przebiegał pod dyktando Podbeskidzia, które podobnie jak w Krakowie niczym agresywny lew rzuciło się na rywala. Goście przetrzymali napór bielszczan i z minuty na minutę przebywali częściej przy piłce. W 26. minucie w szeregi bielskiej obrony wkradło się nieporozumienie. Po dośrodkowaniu Patryka Małeckiego z rzutu wolnego niefortunnie nogę dostawił Robert Demjan i słowacki napastnik Górali wpakował piłkę do własnej siatki.

Strata gola bolała tym bardziej, iż Wiślacy nie stworzyli sobie do tego czasu dogodnej sytuacji pod bramką Richarda Zajaca. Celne trafienie dodało Wiśle wiatru w żagle. Pod koniec połowy goście z Grodu Kraka mogli dwukrotnie podwyższyć prowadzenie. Pierwsze w 43. minucie Mikhalil Sivakow minimalnie przestrzelił z rzutu wolnego, chwilę później ten sam zawodnik wykorzystał zamieszanie pod bramką Górali, jednak po jego strzale piłka odbiła się od bielskiego obrońcy i trafiła w słupek.

Po zmianie stron od mocnego, wręcz nokautującego uderzenia rozpoczął lider ekstraklasy. Szybka akcja Białej Gwiazdy lewą stroną boiska przyniosła efekt w postaci bramki. W 53. minucie Tsvetan Genkov na pełnej szybkości minął słowackiego bramkarza Podbeskidzia i wpakował futbolówkę do pustej siatki.

Wydawało się, że po takim ciosie Podbeskidzie nie da rady się pozbierać. Żeby awansować do półfinału bielszczanie musieli zdobyć aż dwie bramki. I tutaj pojawia się pojęcie góralskiego charakteru.

W 59. minucie aktywny tego dnia Frantisek Metelka dośrodkował piłkę prosto pod nogi wprowadzonego na boisko w drugiej części Adama Cieślińskiego i najlepszy snajper Górali bez najmniejszego trudu pokonał Sergeia Pareiko.

Kibice na trybunach domagali się kolejnej bramki, a bielszczanie wzięli sobie to do serca. W 65. minucie ponownie na listę strzelców mógł wpisać się popularny Cieśla, jednak jego uderzenie fenomenalnie obronił bramkarz Białej Gwiazdy. Niewiele ponad dziesięć minut później padło wyrównanie. Maciej Rogalski zacentrował piłkę z rzutu wolnego w pole karne gości, tam najwyżej wyskoczył Tomasz Górkiewicz, który mocną główką doprowadził do zwycięskiego dla Podbeskidzia wyrównania.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków 2:2 (0:1)

0:1 - Demjan (sam.) 26'

0:2 - Genkov 52'

1:2 - Cieśliński 59'

2:2 - Górkiewicz 75'

pierwszy mecz: 1:0, awans: Podbeskidzie Bielsko-Biała

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zajac - Cienciała, Konieczny, Dancik, Górkiewicz, Sokołowski (40' Rogalski), Koman, Łatka, Metelka (75' Kołodziej), Malinowski (58' Cieśliński), Demjan.

Wisła Kraków: Pareiko - Cikos, Jaliens, Bunoza, Paljić, Melikson (63' Łobodziński), Wilk (82' Żurawski), Siwakow, Małecki, Rios, Genkow (63' Garguła).

Żółte kartki: Konieczny, Cieśliński (Podbeskidzie) oraz Siwakow, Paljić, Bunoza (Wisła).

Czerwona kartka: Cikos /90+3 za faul taktyczny/ (Wisła).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 3200.

Źródło artykułu: