Maciej Szmatiuk: Najwyższy czas na zwycięstwo!

W piątek wieczorem spotkają się dwa zespoły z końca tabeli. Będzie to niezwykle ważny pojedynek za przysłowiowe sześć punktów. Jak zapewnia kapitan żółto-niebieskich, jego i całą drużynę interesuje tylko i wyłącznie zwycięstwo. Najlepiej minimum dwoma bramkami więcej, bo w ostatecznym rozrachunku mogą liczyć się bezpośrednie mecze, a jesienią w Lubinie "Miedziowi" wygrali 1:0.

Arka wciąż pozostaje w lidze na wiosnę bez wygranej. Spotkanie przeciwko Zagłębiu będzie trzecim już meczem na własnym stadionie. Dotąd gospodarze uzbierali tylko punkt i z zaledwie 18. okupują przedostatnia, spadkową lokatę. W dodatku w ostatniej serii gier cenne zwycięstwa odniosły drużyny bezpośrednio z Arką walczące o pozostanie w ekstraklasie - Cracovia i Ruch, a bytomska Polonia wywiozła remis z gorącego terenu w Kielcach. Powoli sytuacja gdynian robi się nieciekawa.

- Najwyższy czas na zwycięstwo! Gramy u siebie, w dodatku z drużyną tak jak my walczącą o utrzymanie. Potrzebne nam są trzy punkty. Najlepiej jakbyśmy wygrali co najmniej różnicą dwóch bramek. Chcę jako kapitan poprowadzić Arkę do pierwszego wiosennego zwycięstwa - zapewnia kibiców żółto-niebieskich Maciej Szmatiuk.

Arka dopiero w trzecim wiosennym meczu strzeliła pierwsze bramki w meczu z Górnikiem w Zabrzu. W dodatku dwukrotnie uczynił to lewy obrońca Emil Noll, który w meczu z Miedziowymi będzie pauzował z powodu 4. żółtej kartki. Taki sam los podzielił najskuteczniejszy zawodnik żółto-niebieskich - Tadas Labukas - zdobywca 5. goli. Zachodzi więc pytanie, kto rozwiąże worek z bramkami w piątkowym spotkaniu?

- Nie ciąży nad nami żadne fatum. Zresztą jedną passę w Zabrzu już przełamaliśmy. Napastnicy muszą się odblokować i tyle. Nie jest ważne kto będzie strzelał bramki w meczu z Zagłębiem. Ważne, żeby one w ogóle były i żebyśmy wygrali, a czy zrobię to ja czy Ante Rozić w zastępstwie Emila Nolla, to nie ma żadnego znaczenia - dodaje ze śmiechem kapitan żółto-niebieskich.

Podpora defensywy Arki na chwile wrócił też wspomnieniami do Zabrza i ostatniego meczu ligowego: - Chciałbym żeby u nas w Gdyni sędziowie nie gwizdali takich fauli jaki był przy pierwszej bramce dla Górnika. Przecież Jop trzymał mnie chwytem zapaśniczym, a strzelec gola Banaś wskoczył na plecy naszemu obrońcy!

Z Zabrzem łączą zawodnika także milsze wspomnienia. - Rzeczywiście moja rodzina mieszka w Sośnicy czyli raptem 3 minuty od stadionu Górnika. W związku z tym udało mi się odwiedzić na chwilę rodzinne kąty. Z innej strony zdziwiłem się, że przez ponad 10 lat kompletnie nic nie zmieniło się pod względem infrastruktury w szatni gości na Roosevelta! Ze starego składu Górnika pozostał tam już tylko Piotrek Gierczak. Zresztą ja wtedy tylko aspirowałem do pierwszego składu zabrzan. Pozostały tam także osoby ze sztabu szkoleniowego czyli Andrzej Orzeszek i Marek Piotrowicz oraz rzecznik prasowy Stanisław Oślizło - dodaje Szmatiuk.

Kapitanowi Arki po zakończeniu rozgrywek kończy się kontrakt, więc odniósł się także do swojej sytuacji transferowej. - Cały czas rozmawiam z zarządem Arki. Dopóki nie będzie konkretów, nie będę sprawy komentował - ucina krótko zbędną dyskusję.

Komentarze (0)