Ocholeche uciekł z Lublina przed rasistami

Rasizm jest jeszcze dość często spotykanym zjawiskiem na polskich stadionach. Choć z roku na rok stopniowo wypierany jest z futbolu, to ciągle można znaleźć jego siedliska. Przykładem może być Nigeryjczyk Bernard Ocholeche, który w Lublinie nie miał łatwego życia.

Ocholeche przyjeżdżając w 2006 roku do Lublina nigdy wcześniej nie spotkał się ze zjawiskiem rasizmu. - Pierwszy raz zetknąłem się z rasizmem. Wcześniej nie wiedziałem, że można mieć problemy z powodu innego koloru skóry - oznajmił na łamach Gazety Wyborczej 21-letni napastnik.

Rasizm w Lublinie przejawiał się na wiele sposobów. Pierwszym szokiem dla Ocholeche były plakaty rozwieszone po całym mieście z hasłem w tle: "Nie chcemy Murzyna. Motor Biała Drużyna". Zdarzało się także, że Nigeryjczyka zaczepiano na ulicach, bynajmniej nie w celu otrzymania autografu. Również na stadionie Motoru nie szczędzono pod jego kierunkiem niecenzuralnych epitetów. - Byłem wyzywany aż do końca pobytu w Lublinie - przyznaje piłkarz.

Emigracja Ocholeche do Podbeskidzia ma zapewnić zawodnikowi dużo spokoju. W Bielsku-Białej nie występuje zjawisko rasizmu, kibice przywynkęli do tego, że w sezonie zawsze gra choć jeden obcokrajowiec z czarnego lądu. - Dla nas to nie jest żaden problem, my potrafimy kulturalnie dopingować całą drużynę. Z resztą transfer Bernarda będzie dla nas tylko pożytkiem, dlatego z utęsknieniem wyczekujemy jego debiutu przy Rychlińskiego - twierdzi jeden z członków stowarzyszenia My i Podbeskidzie.

Obecnie Nigeryjczyk przebywa razem z kadrą Podbeskidzia na obozie przygotowawczym w Dzierżoniowie. Już za miesiąc będzie miał szansę pokazać się kibicom Górali być może z lepszej strony, niż sympatykom Motoru. Na ciemnoskórym zawodniku nie ciąży już widmo prześladowań i powinno to pozytywnie wpłynąć na grę 21-letniego napastnika.

Komentarze (0)