Nawotczyński był zawodnikiem Korony od lipca 2008 roku i w pierwszym sezonie gry w Kielcach wywalczył z zespołem awans do ekstraklasy. Kiedy jednak na stanowisku szkoleniowca pierwszej drużyny Włodzimierza Gąsiora zastąpił Marcin Sasal, 29-letni defensor stracił miejsce nie tylko w pierwszej "11", ale w ogóle wypadł z kadry pierwszego zespołu Korony.
Przez cały 2010 rok Nawotczyński nie zagrał w ani jednym oficjalnym spotkaniu, nawet w Młodej Ekstraklasie. - Moja kariera była na dużym zakręcie, bo kontrakt z Koroną miał obowiązywać jeszcze przez dwa lata. Nie dawali mi grać, a mimo to klub robił problemy z rozwiązaniem umowy - wspomina "Biały". Wreszcie 21 grudnia 2010 roku udało mu się rozwiązać kontrakt z Koroną, a dzień później związał się z Cracovią. Mimo rocznego rozbratu z zawodową piłką, wiosną Nawotczyński jest jednym z filarów dobrze spisującej się defensywy Cracovii. Pasy w ostatnich trzech meczach nie straciły żadnej bramki i duża w tym zasługa właśnie wychowanka SP 3 Ciechanów. W starciu z Pasami Korona po raz pierwszy w tym sezonie nie zdobyła bramki w meczu wyjazdowym.
- Takie zwycięstwo 3:0 z Koroną smakuje bardzo dobrze (śmiech). Trener Sasal nie dał mi przez rok czasu nawet zagrać w Młodej Ekstraklasie, dlatego też można powiedzieć, że cieszę się podwójnie z tego zwycięstwa - jakbym zdobył mistrzostwo świata - mówi z uśmiechem Nawotczyński, który po spotkaniu przy Kałuży 1 nie szukał specjalnie kontaktu z byłym przełożonym: - Nie miałem możliwości rozmowy z trenerem Sasalem – zresztą tak samo, jak przez ostatni rok. Nie szukałem kontaktu. Po prostu to już jest za nami i żyjmy tym, co jest teraz.
Zapytany o dobrą postawę Nawotczyńskieto trener Sasal nie był skory do odpowiedzi: - Nie chcę oceniać. Ja oceniam swoich zawodników. Proszę o to spytać trenera Cracovii. Zgodnie ze wskazówką zapytaliśmy więc Jurij Szatałowa: - Nie ściągałbym go tutaj, gdybym nie był pewien jego przydatności do zespołu. Potwierdza swoje umiejętności, jest liderem defensywy. Jestem zadowolony z jego postawy.
- Bardzo miłe usłyszeć z ust trenera takie słowa, ale nie popadajmy w hurraoptymizm - komentuje Nawotczyński. - Czeka nas teraz ciężki mecz w Zabrzu, gdzie na pewno zrobimy wszystko, żeby zdobyć jakieś punkty. Na razie zagraliśmy cztery mecze bez porażki, zdobyliśmy osiem punktów. To cieszy, ale to jest jeszcze troszeczkę za mało, żeby mówić o utrzymaniu. Jeszcze trzy punkty brakuje nam do Arki i cztery Polonii Bytom, także mam nadzieję, że w następnych meczach zagramy dobrze i udowodnimy, że miejsce w ekstraklasie się nam należy.