Piłkarze Stali Stalowa Wola tej zimy również mieli trochę kłopotów z przygotowaniami. Finanse nie pozwoliły na wyjazd na zgrupowanie. Zielono-czarni trenowali głównie na "Orlikach". Kadra zespołu w zimie również się zmieniła i jak podkreślił nowy nabytek Stalówki Wojciech Białek potrzeba jeszcze czasu na zgranie. - Brakuje trochę zgrania pomiędzy starymi a nowymi zawodnikami. Myślę, że w każdym następnym meczu będzie coraz lepiej.
Białek w trakcie przygotowania kilka razy trafił do siatki przeciwników. W sobotniej konfrontacji z Pelikanem nie miał zbyt wielu okazji na jakieś trafienie. W głównej mierze było to efektem braku dograń do niego. - Nie mam piłek za plecy, prostopadłych i to mnie boli, ponieważ muszę wracać żeby odbierać piłkę. Napastnik szczególnie powinien interesować się ciągiem na bramkę i strzelać gole. Na razie tego nie ma. Gramy spokojnie z tyłu, w środku jest gra, ale do przodu tej gry nie ma - stwierdził były napastnik KSZO.
Trudno ocenić debiut Białka przed publicznością w Stalowej Woli. Sam zawodnik jest wobec siebie dość krytyczny. - Nie zaprezentowałem się dobrze. Żałuję tego szczególnie, ponieważ chciałem strzelić bramkę i zaznaczyć swój byt tutaj. Nie udało się, niestety. Mam nadzieję, że w końcu ten worek z bramkami się rozwiąże i będzie grali do przodu - dodał 29-latek.
Stalowcy mieli sporo problemów z grą środkiem pola, jaki i skrzydłami. - Nie wiem dlaczego dzisiaj nam nie wychodziło. Na sparingach wszystko wyglądało dobrze. Graliśmy do przodu i strzelaliśmy bramki. Przyszedł ligowy mecz i na razie tego nie ma - stwierdził Białek. Być może presja debiutu przed kibicami w Stalowej Woli powiązała nogi graczom z Podkarpacia. - Każdy tą presję odczuwa. Ale trzeba się przede wszystkim skupić na każdym kolejnym meczu, na każdej kolejce. Nie możemy myśleć wyłącznie o awansie. Musimy myśleć o trzech punktach w następnym spotkaniu - zakończył Wojciech Białek.