Polonia do meczu z Wisłą Kraków podeszła zdeterminowana, by za wszelką cenę zapunktować. Bytomianie zajmują w ligowej stawce miejsce tuż nad strefą spadkową i komplet punktów był dla nich wart złota. Wynik spotkania wypaczył jednak sędzia Marcin Borski, dyktując mocno dyskusyjną jedenastkę dla Białej Gwiazdy.
- Tracimy w tym meczu dwa punkty. Na dodatek nie do końca z naszej winy - irytuje się Marcin Dziewulski, pomocnik Polonii. - Znamy swoją wartość i wiemy, że nie jesteśmy drużyną chłopców do bicia. Chłopaki zostawili dużo zdrowia na boisku i pozostaje niedosyt, bo wątpliwy karny zabrał nam zwycięstwo. Trzy punkty były jak najbardziej w naszym zasięgu - dodaje "Dziewul".
Waleczny zawodnik boisko opuścił już po półgodzinie gry. Wcześniej zobaczył żółtą kartkę i trener Robert Góralczyk zdecydował się przeprowadzić zmianę. - Moje wcześniejsze zejście nie było spowodowane jakimś urazem. Trener podjął taką, a nie inną decyzję i muszę ją uszanować. Jestem piłkarzem i moim zadaniem jest wykonywanie założeń nakreślonych przez trenera - dowodzi 29-letni pomocnik.
Rozgrywki ekstraklasy czeka dwutygodniowa przerwa spowodowana meczami reprezentacji Polski. Bytomianie nie zamierzają jednak tracić czasu na odpoczynek. - Mamy szczegółowo rozpisany plan treningowy na ten okres i nie będzie czasu na relaks. Skupimy się raczej na nadrabianiu tego, co jeszcze nie funkcjonuje tak, jakbyśmy wszyscy chcieli. Zapowiada się dla nas bardzo pracowity okres - przyznaje były piłkarz Ruchu Radzionków.
W kolejnym starciu rywalem niebiesko-czerwonych będzie Zagłębie Lubin. Starcie z Miedziowymi będzie dla bytomskiej drużyny pojedynkiem z kategorii "o sześć punktów". - Przed tym meczem nie będzie żadnej kalkulacji, bo w naszej sytuacji nie możemy sobie wybierać rywala, z którym zagramy na sto procent. Potrzebujemy punktów i w Lubinie musimy za wszelką cenę wygrać. Na pewno nie stoimy przed tym meczem na straconej pozycji - przekonuje gracz drużyny z Olimpijskiej.