Zawsze mogłoby być lepiej, ale nie ma co rozpamiętywać tego, co było - rozmowa z Sebastianem Maderą, obrońcą Widzewa

Mimo ciężkiego terminarza na rozpoczęcie rundy wiosennej, Widzew Łódź zdołał wywalczyć w czterech spotkaniach sześć punktów. Dorobek łódzkiej drużyny mógłby być bardziej okazały, jednak pomimo dobrej postawy nie potrafili wywieść punktów z Poznania i Krakowa. - Mieliśmy cztery bardzo trudne mecze i udało się zdobyć sześć punktów. Zawsze mogło by być lepiej, ale nie ma co rozpamiętywać tego, co było. - mówi w rozmowie z naszym portalem Sebastian Madera, obrońca czterokrotnych mistrzów Polski.

Bartosz Tarnowski: Za wami cztery kolejki wiosennej rundy Ekstraklasy. Jak je podsumujesz?

Sebastian Madera: Ogólnie myślę, że nie jest źle. Mieliśmy cztery bardzo trudne mecze i udało się zdobyć sześć punktów. Zawsze mogło by być lepiej, ale nie ma co rozpamiętywać tego, co było. Myślimy o przyszłości. Sześć punktów to nie jest zły wynik. Teraz czekają nas mecze z drużynami teoretycznie słabszymi, ale na pewno tak nie będzie i będziemy musieli walczyć tak samo, jak z tymi teoretycznie silnymi.

Mówisz, że mogło być lepiej.

- Lepszy rezultat mógł być w Poznaniu, nawet i Wiśle. Już nie mówię o tym Krakowie, ale mogliśmy pokusić się o zdecydowanie lepszy wynik w Poznaniu. Wydaje mi się, że byliśmy wówczas drużyną lepszą i mogliśmy zdobyć tam punkty.

Czyli porażki z Lechem po dzień dzisiejszy nie możecie odżałować?

- Raczej nie, już o niej nie rozmyślamy. Ale na pewno jak tak rozmawiamy między sobą, to żałujemy tych straconych punktów.

Przed startem rundy wiosennej zakładaliście sobie, ile chcecie zdobyć punktów w pierwszych kolejkach?

- Nie, nic sobie nie zakładaliśmy. Naszym celem było się spokojnie utrzymać i w każdym meczu chcieć wygrać. Zawsze jechaliśmy z takim samym nastawieniem, czy to do Poznania, czy do Warszawy. Chcieliśmy złapać jak największą ilość punktów, bo jesteśmy jak na razie w tej drugiej części tabeli i każdy punkt jest ważny.

Byłeś ważną postacią we wszystkich spotkaniach. Czy też odczuwasz, że pełniłeś ważną rolę w drużynie?

- Jestem obrońcą i muszę swoje obowiązki wypełniać jak najlepiej potrafię. Myślę, że robię wszystko, aby to jak najlepiej wyglądało. Wiadomo, że w każdym meczu można coś poprawić i tak było w moim przypadku. W każdym meczu było solidnie, ale było też trochę błędów nad którymi trzeba pracować i je poprawić.

Dziennikarze docenili twoją grę, przyznając Ci dobre recenzje, a także nominując do jedenastek kolejki. Na pewno bardzo cię to podbudowuje.

- Na pewno jest to bardzo miłe. Człowiek dzięki temu czuje się silniej psychicznie, wie, że to co robi idzie w dobrym kierunku. Doceniają to ludzie z zewnątrz i na pewno sprzyja to pracy. Dzięki temu wie się, że praca nie idzie na marne.

Twoim partnerem na środku obrony jest Wojtek Szymanek. Trener Czesław Michniewicz powiedział, że stawia na niego, bo przy nim się uczysz i zdobywasz doświadczenie.

- Wojtek jest doświadczonym zawodnikiem, fajnie mi się z nim gra. Choć jest starszy niż ja, to nie obraża się, gdy coś mu zasugeruje, albo zwrócę na coś uwagę. Nie przymyka na to oka, bierze to do siebie i to jest bardzo pozytywne w jego wykonaniu. Nie patrzy na to, że jestem młodszy, mam mniej spotkań i słucha mnie, jak równy równego. Bardzo dobrze mi się z nim gra.

Na zgrupowaniu były testowane różne warianty pary stoperów, ale zawsze z tobą. Czy z innym partnerem, niż Szymanek, grało by ci się lepiej.

-No wiadomo, że w sparingach graliśmy różnie, bo trener sprawdzał różne warianty i szukał tego najlepszego. Bo są i kartki, kontuzje i trener musi liczyć na każdą ewentualność. Trener wybrał taką parę obrońców, jaką wybrał. Na dzień dzisiejszy tak to wygląda. Ale jeżeli przyjdzie Wojtkowi, albo mi zagrać w parze z kimś innym , to nie będziemy narzekać, tylko robić swoje.

W ostatnim czasie mówiło się wiele, że niebawem dostaniesz powołanie do kadry Polski.

- Myślę, że nie można wpadać w takie coś, że jak człowiek zagra 5 spotkań w Ekstraklasie, to od razu musi dostać powołanie do kadry. Trzeba do tego podejść spokojnie. Ja chcę się skupić na grze w Ekstraklasie, żeby na stałe wywalczyć miejsce w Widzewie. Takie coś jak powołanie nie powinno przychodzić, jako takie byle jakie. Powołanie musi być zasłużone.

Zbigniew Boniek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" powiedział, że jest pewien, iż będziesz podstawowym zawodnikiem "biało-czerwonych" na EURO 2012.

- Pan Boniek zawsze dobrze się o mnie wypowiadał i wierzył we mnie. Tylko się cieszyć, ze tak pan Boniek mówi i mnie podbudowuje. Dobrze jest słuchać takie miłe słowa. Jest to dla mnie także duży plus, że tak wielka postać zawsze mi pomaga.

Czy sam widzisz się w roli zawodnika na EURO 2012?

- Nie wiem. Na pewno marzę o takim czymś, ale to są tylko marzenia. Teraz skupiam się na tym, żeby jak najlepiej grać tutaj i udowodnić w każdym meczu, że zasługuję na miejsce w składzie. Na pewno takie marzenia mam, by grać w kadrze, jak każdy piłkarz o tym marzy. Ale po to są marzenia, aby je spełniać.

Jeżeli to marzenie spełniło by się, to na środku obrony z kim byś chciał zagrać? Z Manuelem Arboledą?

- Nie myślałem o takich rzeczach i nie chcę tego zapeszać. Nie chcę wybiegać za daleko w przyszłość, muszę na razie udowodnić, że należy mi się gra w Widzewie. Jednak na pewno nie jestem takim zawodnikiem, by składać broń w walce o kadrę.

Teraz wszystko idzie po twojej myśli, układa się wręcz doskonale. Ale przychodząc do Widzewa tak kolorowo wówczas nie było…

- No tak, różnie te moje losy się toczyły. Ale najważniejsze jest to co dzieje się teraz i oby trwało to jak najdłużej. Moje marzenia się spełniły, jednym z nich była gra w Ekstraklasie i bardzo się z tego cieszę.

Także o tych pechowych latach nie chcesz rozmawiać?

- Nie, to jest już przeszłość. Ogólnie za dużo o tym się mówiło ostatnio, a dla mnie jest to już etap zamknięty dawno temu. Nie ma sensu o nim rozmawiać, bo teraz skupiam się na innych rzeczach.

Na jakich?

- Skupiam się przede wszystkim na tym aby jak najlepiej pracować na treningach, aby być zdrowym. Żeby wychodzić co tydzień na mecze Ekstraklasy i udowadniać sobie, przede wszystkim sobie, że ta liga mnie nie przerasta.

Zdarza Ci się często śledzić wyniki pozostałych drużyn Ekstraklasy i jak wygląda ligowa tabela?

-Na pewno śledzę poczynania naszych rywali. Sprawdzam naszą pozycję, czy gonimy resztę drużyn. Po każdych zdobytych punktach sprawdzam, ile dzieli nas od kolejnych zespołów. Więc często obserwuje wyniki Ekstraklasy.

Tak patrząc na rozwój sytuacji w tabeli, mógłbyś pokusić się o wskazanie miejsca, które zajmiecie na koniec sezonu?

- W tej pierwszej części tabeli jest bardzo duży ścisk i nie mamy do niej jakiegoś dużego przeskoku. Myślę, że tak od ósmego miejsca możemy spokojnie w górę patrzeć. Tylko jak mówię, teraz musimy patrzeć na najbliższy mecz. Wtedy patrząc na to, jak mamy grać w kolejnym meczu, to wszystko będzie szło do przodu, a my zajmiemy miejsce w górnej części tabeli.

Czyli liczycie po cichu na walkę o europejskie puchary?

- Nie, myślę że nie. Za wcześnie na takie stwierdzenia. Uważam, że fajnie jest, że dobrze gramy, mamy swój własny styl. Widać, że trener Czesław Michniewicz wykonuje dobrą prace i wszystko idzie do przodu. Ale takie cele, jak walka o puchary, to jeszcze nie teraz.

Powiedziałeś, że Widzew ma swój własny styl. Czym on się charakteryzuje?

- Myślę, że to po prostu widać. W odbiorze piłki jesteśmy dobrze zorganizowanym zespołem, staramy się dojść szybkimi podaniami do bramki przeciwnika. Jeżeli tracimy piłkę, to widać, że cała drużyna jest dobrze zorganizowana i szybko staramy się ją odebrać. Widać, że drużyna jest dobrze zorganizowana. Nie jest to taki młyn na wodę. Tylko wszystko jest dobrze poukładane i fajnie się ogląda.

Ale na pewno trzeba poprawić trochę elementów w waszej grze.

- Na pewno w każdej formacji jest coś do poprawienia. Nie jesteśmy taką drużyną, która była by bezbłędna. Takich drużyn nie ma na świecie. Myślę, że na pewno musimy pracować nad skutecznością, koncentracją, ustawieniami, rozgrywaniem piłki, mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, bo sporo jest do poprawy. Uważam, że niebawem wszystko będzie wyglądało coraz lepiej, bo mimo tego, że zdarzają się nam błędy, to i tak jesteśmy bardzo dobrym zespołem.

Zapewne sporo zawdzięczacie nowym zawodnikom, Nice Dzalamidze i Riku Riski, którzy wpłynęli pozytywnie na waszą grę.

- Jestem bardzo zadowolony, że tych dwóch chłopaków do nas dołączyło. Obaj są młodzi, dobrzy technicznie, fajnie pracują na treningu. Sporo wnieśli do naszego zespołu, obaj przyczynili się do naszych zwycięstw i na pewno jeszcze nie raz zadecydują o losach meczu.

Ale jak ktoś gra dobrze, to ktoś inny musi grać źle. W ostatnim czasie gola nie zdobył Darvydas Sernas.

- Nie ma takiego piłkarza, no chyba, że Leo Messi. Ale każdy ma spadek i wzrost formy. Sernas jest bardzo potrzebny naszej drużynie, robi sporo zamieszania na boisku, nawet jak tych goli nie strzela i bardzo dużo robi dla naszej drużyny. W tej rundzie zwracają na niego większą uwagę i może to tak wyglądać, jak by grał gorzej. Ale naprawdę, wnosi on sporo do naszego zespołu.

Źródło artykułu: