- Te słowa bardzo mnie zabolały. Ja sobie kontuzji nie wymyśliłem. Zawsze traktowałem kadrę poważnie. Czy to moja wina, że przyplątują mi się urazy? Sam dbam, żeby było ich jak najmniej. Właśnie zatrudniłem rehabilitanta i trenera przygotowania fizycznego w jednej osobie, czyli Rafała Hejnę. Przenosi się ze mną do Auxerre, pokrywam wszystkie koszty i jego pensję. Chyba jestem pierwszym w Polsce piłkarzem, który zatrudnił prywatnego trenera. Ale nie robię tego dlatego, że Smuda mi pogroził. Myślałem o tym już od kilku tygodni - mówi w rozmowie z Super Expressem Ireneusz Jeleń.
Były zawodnik Wisły Płock pojawił się na zgrupowaniu kadry narodowej, ale zaraz z niej wyjechał, gdyż okazało się, że kontuzja, z którą przyjechał jest poważniejsza.
- Na kadrę przyjechałem z kontuzją. Próbowałem trenować, ale łydka zamiast coraz mniej, bolała mnie coraz bardziej. Trener Smuda chciał, żebym opuścił mecz z Litwą, a zagrał przeciw Grecji. To było jednak niemożliwe. W końcu lekarz kadry zgodził się, że lepiej dodatkowo sprawdzić obolałą nogę. Okazało się, że muszę pauzować co najmniej tydzień. Dlatego nie było szans na mój występ z Grecją. Czyli mój dalszy pobyt na zgrupowaniu nie miał sensu. Do poniedziałku mam zakaz treningów, więc w najbliższym meczu klubu też nie zagram - dodał Jeleń.
Źródło: Super Express.