Poznaniacy chcieli wywalczyć jak najlepszy wynik, aby na rewanż udać się z korzystną zaliczką, ale Podbeskidzie od pierwszych minut postawiło Lechowi bardzo duże wymagania. Lechitom brakowało pomysłu na grę i choć w drugiej połowie udało im się wyjść na prowadzenie, to w trzeciej minucie doliczonego czasu gry goście doprowadzili do wyrównania. - Naszym celem było zwycięstwo, ale się nie udało i walczymy dalej. Sami sobie stworzyliśmy problem w końcówce. Trzeba grać do ostatniego gwizdka, a ostatnie dziesięć minut było dramatyczne w naszym wykonaniu. Staliśmy pod własną bramką i przeciwnik strzelił nam gola - opowiada Siergiej Kriwiec.
W drugiej połowie Lech grał nieco lepiej, ale i tak nie zachwycał, czym zaczął irytować swoich kibiców. Kilka razy podopieczni Jose Marii Bakero podejmowali złe decyzje. - Zawsze chcesz zagrać jak najlepiej i dlatego może czasami podawaliśmy, zamiast strzelać - uważa Kriwiec.
1:1 to wynik korzystniejszy dla Podbeskidzia, które rewanż zagra na własnym stadionie. Mimo to lechici wierzą w awans. - Szanse są dalej 50 na 50. W ćwierćfinale mieliśmy jeszcze trudniejszy mecz z Polonią po porażce 0:1 i wygraliśmy, dzięki czemu awansowaliśmy. Wszystko jest jeszcze możliwe - dodaje Białorusin, który przyznaje, że Puchar Polski i liga traktowane są na równi. - Dla nas wszystkie rozgrywki są ważne. Taki klub jak Lech może walczyć na wszystkich frontach: w lidze, Pucharze Polski, czy Lidze Europejskiej - zakończył Kriwiec.