Kibice i znajomi niemal nieustannie pytali go o zdrowie. Powodem problemów zdrowotnych Jacka Kiełba nie była poważna kontuzja, ale choroby i drobne urazy, które ciągnęły się niemal od października zeszłego roku. Teraz pomocnik Lecha jest już w pełni sił i może być brany przez Jose Marię Bakero przy ustalaniu składu meczowego.
Kiełb wraca do kadry meczowej na mecz Legią Warszawa. To moment dla niego szczególny. Stanie bowiem przed szansą gry przeciwko zespołowi, któremu jeszcze niedawno kibicował. W jego rodzinnych Siedlcach, niemal wszyscy kibicowali właśnie Legii.
Pomocnik Lecha do treningów wrócił we wtorek, kiedy podczas treningu padał deszcz. Koledzy z zespołu żartowali, że pewnie znowu się rozchoruje. - Już sam się z tego śmieję. Tak bywa, kiedy człowiek ma słabą odporność. Koledzy mówili mi, że w życiu każdego piłkarza przychodzi taki słaby okres. Liczę na to, że limit pecha wyczerpałem na kilka sezonów. W ubiegłych latach ciągle słyszałem, że jestem zdrowy, jak ryba - powiedział dla Przeglądu Sportowego Kiełb.
Jacek Kiełb trafił do Kolejorza latem ubiegłego roku. Miał być następcą sprzedanego do FC Koeln Sławomira Peszko. Niestety problemy zdrowotne sprawiły, że nie miał zbyt wielu okazji, do zaprezentowania swoich umiejętności. Piłkarz Lecha liczy na to, że przeciwko Legii dostanie szansę nawet jako rezerwowy. Zdaje sobie sprawę z tego, że Kolejorz to poważny klub i na miejsce w podstawowym składzie, trzeba sobie zasłużyć. Nie ukrywa, że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby udało mu się strzelić bramkę stołecznemu klubowi.
Źródło: Przegląd Sportowy