- Musimy wyeliminować złe fragmenty, które zdarzały nam się w poprzednich spotkaniach. Mam tu na myśli choćby początek i końcówkę pojedynku w Świnoujściu, czy też pierwsze 30 minut starcia z KSZO. Słabsze okresy nie mogą mieć miejsca, bo później notujemy takie wpadki jak przeciwko Flocie. Dlatego w potyczce z Pogonią musimy ostro popracować na boisku, zwłaszcza w pierwszej połowie. Jeśli któryś zawodnik nie sprosta temu zadaniu, nie wytrzyma presji, cofnie nogę, to bez wahania będę przeprowadzał zmiany - oznajmił Bogusław Baniak.
Przed niedzielnym meczem szkoleniowiec Zielonych ma spory komfort. Nikt w jego zespole nie pauzuje za kartki, nie ma też kontuzji. - Na ławce mam wypoczętych i głodnych gry ludzi, choćby Pawła Iwanickiego, Arkadiusza Miklosika, Macieja Scherfchena czy Marcina Wojciechowskiego. Mam zatem w kim wybierać, dlatego przy niekorzystnym rozwoju wypadków roszady zostaną dokonane bardzo szybko. Moi piłkarze muszą zrozumieć, że spotkanie u siebie to po prostu święto. Na trybunach znów będzie tłum kibiców, a my mamy zrobić wszystko, by ich zadowolić. Poza tym wciąż trzeba inkasować punkty, by poprawiać swoją sytuację w tabeli. Do utrzymania jeszcze daleka droga, ale zwycięstwo z Pogonią byłoby na pewno dużym krokiem do realizacji celu.
W rundzie wiosennej Portowcy nie ponieśli jeszcze żadnej porażki, lecz ich postawa jest daleka od oczekiwań. Drużyna z Pomorza zanotowała zaledwie jedno zwycięstwo (z Dolcanem Ząbki), natomiast resztę spotkań zremisowała. - Nie wiem dlaczego szczecinianie mają takie problemy. Widziałem ich zimą podczas zgrupowania w Turcji i wtedy zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Byli dobrze przygotowani, ładnie prezentowali się w sparingach. W lidze na razie nie wyglądają najlepiej, ale warto pamiętać, że unikają porażek. Pogoń od sześciu kolejek nie przegrała meczu i choćby ten fakt zasługuje na uwagę. Jeśli spojrzymy na jej skład, to jest tam co najmniej kilku zawodników, których gra bardzo mi się podoba. Uważam, że to na pewno nie jest drużyna do spadku. Inna sprawa, że szczecińscy kibice są zbulwersowani formą zespołu, zwłaszcza że klub ma wysoki budżet - dodał "Bebeto".
Po ostatniej porażce w Świnoujściu władze Warty były bardzo niezadowolone i w siedzibie klubu zawrzało. - Nie ukrywam, że drużyna wylądowała na dywaniku. Zawodnicy zostali skrytykowani, zwłaszcza że pani prezes była na meczu i widziała jak on wyglądał. Szkoda, że przegraliśmy, bo uważam, że to było spotkanie na remis. Nam niewiele wychodziło, ale prawda jest taka, że Flota również nie pokazała nic nadzwyczajnego - stwierdził Baniak.
Warta przegrała w Świnoujściu przede wszystkim dlatego, że przez 90 minut grała w taki sam sposób. Długo utrzymywała się przy piłce, wymieniała mnóstwo podań, lecz zupełnie nic z tego nie wynikało. Czy przed spotkaniem z Pogonią nie warto byłoby zmienić stylu gry na prostszy, lepiej sprawdzający się w realiach I-ligowych? - Na przykładzie Floty doskonale widać, że najprostsze środki dają nawet 3. miejsce w tabeli. Wystarczy wykonać dwa, trzy podania, następnie zagrać długą piłkę do Charlesa Nwaogu i taka taktyka niejednokrotnie się sprawdza. Ja natomiast takiego sposobu gry nie preferuję, mimo że na razie walczymy tylko o utrzymanie. Uważam, że mam w zespole na tyle dobrych piłkarzy, iż nie możemy nastawiać się na typową I-ligową "rąbankę". Zaznaczyłem jednak swoim podopiecznym, że w spotkaniu z Pogonią oczekuję dobrego poziomu piłkarskiego, ale również cwaniactwa, nawet bijatyki czy lekkiego boiskowego chamstwa. Jeśli tych cech zabraknie, to znów możemy mieć problem ze sforsowaniem szyków obronnych rywala. Podwajanie krycia, pressing, agresywny odbiór piłki, walka przez 90 minut - to są czynniki niezbędne, by w tej klasie rozgrywkowej wygrywać mecze, a także zdobyć szacunek kibiców - zakończył opiekun Warty.