- Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Nie byłem młodym, niedoświadczonym zawodnikiem, wiedziałem, w czym uczestniczę. Miałem świadomość, że to, co chcemy zrobić, jest nie fair, ale wtedy wydawało mi się, że jeden skok w bok to nic złego. Liczył się cel - awans do pucharów. Zrobiłem źle i zapłaciłem za to. Jest mi strasznie przykro, ale nie cofnę już czasu. Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam natomiast, że ja tej sprawy nie prowadziłem. Nie chciałbym mówić, kto z kim rozmawiał, ale na pewno nie byłem pomysłodawcą tego wszystkiego. A w samym meczu nie grałem ze względu na kartki - przyznaje w rozmowie z Piotrem Dobrowolskim z Super Expressu Michał Stasiak, dotychczasowy kapitan Zagłębia. Jednak w czwartek Miedziowi postanowili zawiesić go do odwołania w prawach zawodnika klubu.
- Powiedziałem o wszystkim żonie, gdy zgłosiłem się do prokuratury. Mieliśmy świadomość, że prędzej czy później zostanie to upublicznione. Za błędy trzeba płacić - dodaje były reprezentant Polski, który zgodził się również na podawanie pełnego nazwiska, a nie tylko pierwszej litery.
Źródło: Super Express.