Marcin Ziach: Mistrzostwo kur.. plecione

Najstarsi górale nie pamiętają tak wyrównanej walki o mistrzostwo Polski. Do końca sezonu został niespełna miesiąc, a w lidze nie ma już zespołu nie walczącego o nic. Coraz większym przerażeniem napawa mnie fakt, że żadna z drużyn nie chce zdobyć chyba w tym sezonie mistrzostwa. I może to i lepiej…

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Cztery tygodnie do zakończenia sezonu, a w polskiej lidze jak to bywało już wcześniej znowu wszystko stanęło na głowie. Przeliczyli się ci, którzy po zwycięstwie nad Jagiellonią założyli mistrzowską koronę na głowy zawodników Wisły. Patrząc na ostatnie mecze krakowian coraz częściej dochodzę do wniosku, że Biała Gwiazda jest w tym sezonie znacznie bardziej kiczowata niż w poprzednich latach. Zresztą walcząca z nią o mistrzowski tytuł Jaga wcale wiele lepsza nie jest.

W tym sezonie drużyna, która zakończy sezon na fotelu lidera nie powinna być nazywana mistrzem Polski. Mistrzowska korona powinna być przyznana drużynie, która jest bezsprzecznie najlepsza, a tymczasem nasze krakowsko-białostockie dobra narodowe skompromitowały się już nieraz i solidarnie straciły punkty z chwytającą się brzytwy, by ligowy byt utrzymać Polonią Bytom.

Sytuacja Wisły dziwić w sumie nie może. Międzynarodówka przy Reymonta pewnie nie ma pojęcia z kim gra. Najdobitniej pokazały to mecze w Bytomiu i ostatni z Górnikiem w Krakowie. Chłopcy Maaskanta wyszli na boisko i już przed meczem dopisali sobie trzy punkty, zapominając o tym, że rywal też ma ochotę powiększyć swoją pulę.

Efekt? Z Polonią krakowianie zremisowali dzięki sympatii pewnego sędziego (non omen z Warszawy!), który podyktował dla Wisły dwa wątpliwe stałe fragmenty gry, a z Górnikiem przegrali, bo niedobry beniaminek odważył się w Krakowie zagrać futbol na "tak".

Zresztą niewiele lepiej wygląda Jaga. Trzy zwycięstwa z rzędu tak uskrzydliły białostoczan, że już po pierwszej połowie meczu ze wspomnianą wcześniej Polonią schodzili do szatni ze stratą trzech bramek. Po przerwie się podnieśli, ale i tak punktów to Żubrom nie przyniosło.

Bacząc na wydarzenia po meczu można odnieść wrażenie, że w Białymstoku najbardziej na końcowym triumfie zależy Probierzowi. Temu samemu, który po porażce w Krakowie bił przed Maaskantem, jako trenerem mistrza Polski pokłony. Skąd takie wnioski? Otóż ściany mają uszy…

- Po to kur.. jechaliśmy przez pół Polski, żeby kur.. przegrać mecz?! Co to kur.. miało być?! Jak wy kur.. chcecie wygrać, jak kur.. marnujecie takie okazje i kur.. dajecie sobie strzelić kur.. trzy bramki, na wyjeździe, kur.. po kontrach! - wbrew pozorom to nie cytat z kultowego filmu "Psy", ale z pogadanki Probierza z zawodnikami, w szatni zaraz po meczu. Jak to zgrabnie ubrał w słowa jeden z regionalnych dziennikarzy: "Jedna wielka kur..".

Nieprawdą jest, że liga w tym sezonie jest niesamowicie wyrównana dlatego, że wszystkie zespoły nagle prezentują świetny poziom. Liga w tym sezonie jest po prostu dramatycznie słaba i mistrz Polski w tym sezonie także będzie słaby, jak jeszcze nigdy dotąd. Nie łykajmy bajek o walce o Lidze Mistrzów i nie bierzmy urlopów na trzy rundy eliminacyjne. Wszystko skończy się już po pierwszej serii starć. Z kim? Tym razem stawiam na mistrza Czeczenii…

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×