Mecz rozegrany przy Łazienkowskiej nie był porywającym widowiskiem, a gospodarze poza pierwszą połową nie mieli problemów z osiągnięciem przewagi. Spotkanie zresztą porywające być nie musiało, gdyż na trybunach stadionu Legii zasiadło kilkudziesięciu dziennikarzy i VIP-ów, a kibice doping prowadzili zza stadionu i nasłuchiwali wieści, tego dnia bardzo głośno mówiącego, spikera warszawskiej drużyny. Oczywiście był to skutek decyzji premiera o zamknięciu obiektu Wojskowych.
- Korona nie stworzyła sobie żadnej dogodnej sytuacji i uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Na pewno cieszymy się z wygranej, tym bardziej, że teraz nie wypada nam przegrywać. Wiadomo, że w każdym meczu interesuje nas wygrana, gdyż do końca sezonu pozostało niewiele meczów - mówił po spotkaniu Jakub Rzeźniczak.
Naturalnie mniej zadowolony z przebiegu boiskowych wydarzeń był Aleksander Vuković. - Spotkanie dobrze się dla nas rozpoczęło. Zdobyliśmy bramkę. Kluczowa była bramka do szatni, która nas dobiła psychicznie - powiedział Serb.
Władze Legii podczas pojedynku z Koroną planowały wyeksponowanie zdobytego we wtorek w Bydgoszczy Pucharu Polski i dalszą część świętowania jego zdobycia po meczu. To jednak nie doszło do skutku. O atmosferze panującej na stadionie, na którym słychać było doping kilku tysięcy warszawiaków, mówili wszyscy zawodnicy po spotkaniu. - Odnośnie atmosfery, to momentami można było się poczuć jak na sparingu. Tego dopingu jednak brakowało, choć lepiej słyszeliśmy się na boisku. Nie popieram tego typu meczów. Nie tak dawno przeżywaliśmy podobną sytuację, kiedy był remont stadionu, kiedy trwał protest i mam już tego dosyć. Szkoda, że takie coś miało dziś miejsce - skomentował sytuacje "Rzeźnik".
W ostrzejszym tonie wypowiedział się Vuković: - My jesteśmy od grania. Możemy grać źle, średnio, solidnie albo dobrze, a nikt nas nie pyta o zdanie. Pana wojewodę ostatnie co interesuje, to fakt, jak się czuje teraz piłkarz, który zamiast grać dla 20 tysięcy ludzi, musi grać przy pustych trybunach. To jest przykre, bolesne, ale z tym trzeba żyć. Nie o to chodzi, żebyśmy czerpali korzyści z dopingu gospodarzy, bo na pewno trudniej by się grało przy wsparciu kibiców Legii, ale najgorsze co może być, to są puste trybuny - zakończył defensywny pomocnik Korony.