Pasy nie tracą nadziei na utrzymanie

W sobotnim meczu 25. kolejki ekstraklasy z Polonią Warszawa piłkarze Cracovii jeszcze raz udowodnili, że przed własną publicznością są zdecydowanie innym zespołem niż na wyjeździe i pokonując Czarne Koszule 3:1 przedłużyli swoje nadzieje na utrzymanie.

Po całkowicie bezbarwnym pierwszomajowym występie przeciwko Ruchowi przy Cichej w Chorzowie (0:1) trener Pasów, Jurij Szatałow przyznał z rozbrajającą szczerością, że nie potrafi już dotrzeć do głów zawodników i znaleźć sposobu na zmotywowanie ich do wyniszczającej walki o ligowy byt.

- Nie możemy wygrać przede wszystkim ze sobą. Wychodzimy na mecz bojaźliwi. Charakter drużynie nadaje szatnia. Jeśli to ja będę wszystko z góry narzucał, to będzie to sztuczne. Ja mogę nadać kierunek, ale muszą to pociągnąć liderzy. Na treningach jest O.K. Zostaje godzina do meczu i robią się z nich zupełnie inni ludzie - mówił wówczas trener Pasów.

W tygodniu poprzedzającym spotkanie z Polonią Warszawa Szatałow polecił swoim zawodnikom spotkanie we własnym gronie, bez udziału sztabu szkoleniowego. Piłkarze dyskutowali w szatni blisko trzy godziny, co w meczu z Czarnymi Koszulami dało wymierny efekt - krakowianie podjęli walkę i grali faktycznie jak o przetrwanie.

- Pokazaliśmy, że jest nadzieja - mówi Łukasz Mierzejewski, dla którego był to pierwszy występ od października minionego roku i meczu... z Polonią Warszawa. Z kolei Arkadiusz Radomski po raz pierwszy od sierpniowego spotkania z Górnikiem Zabrze zagrał na pozycji środkowego obrońcy. - Nie była to dla mnie zupełna nowość, bo grałem tak już w reprezentacji Polski i Austrii Wiedeń. Ja jestem dla drużyny, a o moim ustawieniu decyduje trener. Jeśli trener powie, że mam grać na prawej obronie, to będę tam grał - komentuje kapitan Pasów.

Jego obecność w defensywie wprowadziła dawno nie widziany spokój w tyłach Cracovii. - Staram się zawsze grać spokojnie, uspokajać kolegów, bo mam wrażenie, że my bardzo często jako drużyna gramy zbyt nerwowo, co jest zupełnie niepotrzebnie. To powoduje, że popełniamy proste błędy w najróżniejszych sytuacjach, a spokój jest bardzo ważny - tłumaczy Radomski.

Na pięć kolejek przed końcem sezonu Pasy wciąż zamykają ligową tabelę, a do Polonii Bytom, która zajmuje pierwsze bezpieczne miejsce, tracą cztery punkty, a z którą zmierzą się już we wtorek w ramach 26. serii. Bytomska misja Cracovii wydaje się być karkołomną z tego względu, że w tym sezonie na wyjazdach krakowianie sięgnęli po zaledwie trzy punkty w trzech remisach, resztę spotkań przegrywając. Dodatkowo w starciach ze śląskimi drużynami w tym sezonie zdobyli... zero punktów, ulegając dwukrotnie Górnikowi Zabrze i Ruchowi Chorzów oraz raz bytomianom.

- Przed nami pięć finałów. Teraz najważniejszym dla nas pojedynkiem będzie wtorkowe spotkanie z Polonią Bytom. Jeśli je wygramy, otworzymy sobie szerzej drzwi do utrzymania w Ekstraklasie. Jeśli jednak przegramy, nie będzie dobrze - przestrzega Saidi Ntibazonkiza.

Komentarze (0)