- Wielka szkoda, że to spotkanie zakończyło się remisem. Wierzyliśmy w to, że dowieziemy prowadzenie do końca meczu i zgarniemy trzy punkty. Niestety ta sztuka się nie udała. Mieliśmy dużo dogodnych sytuacji do strzelenia kolejnych bramek, ale po raz kolejny zabrakło skuteczności - powiedział tuż po zakończeniu spotkania obrońca Widzewa, Sebastian Madera.
Z powyższą wypowiedzią zgodził się kolega z formacji - Jarosław Bieniuk. - Te sytuacje, których nie wykorzystaliśmy w meczu, są dla nas bardzo deprymujące. Wyprowadzamy mnóstwo kontrataków, nawet takich "2 na 1", a nie zdobywamy bramek. Nie liczę strzałów z dystansu, których również próbowaliśmy. Powinniśmy tu prowadzić 2 albo 3 do 0, a tak daliśmy Bełchatowowi nadzieję na wywiezienie jakichkolwiek punktów i oni ją wykorzystali - mówił rozgoryczony "Palmer".
Najwięcej sytuacji dla Widzewa zmarnował czołowy snajper zespołu - Darvydas Šernas. Po meczu z Jagiellonią, w którym zdobył dwa gole, wydawało się, że Litwin zapomniał o swojej strzeleckiej niemocy. Tak się jednak nie stało. - Myślę, że Šernas ma dużo pretensji do siebie, że nie wykorzystał tych sytuacji, jakie miał. Mogły nam one dać dwa punkty więcej i poszlibyśmy dzięki temu w górę tabeli. Naszym zadaniem na przyszłość będzie zastanowienie się nad tym co zrobić, żeby strzelać w tak dogodnych sytuacjach, których było dużo. Chodzi zwłaszcza o te klarowne np. sam na sam z bramkarzem, które także zdarzyły się w tym spotkaniu - stwierdził szkoleniowiec Widzewa, Czesław Michniewicz.
W nie najlepszym nastroju po końcowym gwizdku był również vis-à-vis trenera Widzewa, Maciej Bartoszek. Zdaniem szkoleniowca GKS... - Moim chłopakom zabrakło pewności siebie w drugiej części pierwszej połowy. Przecież dobrze weszli w mecz i kontrolowali grę. Spotkanie dobrze się układało, aż nagle coś pękło. Wszystko się posypało, a do tego straciliśmy jeszcze bramkę. Później pokazaliśmy jednak charakter. Cały czas powtarzam moim zawodnikom, że potrafią grać i mogą wygrać z każdym. Trzeba to tylko udowodnić i podeprzeć ambicję umiejętnościami - wyjaśnił trener Bartoszek.
Bełchatowianie mieli podczas gry sporo pretensji do sędziego, Dawida Piaseckiego. Arbiter ze Słupska nie uznał bramki Dawida Nowaka z 82. minuty, a w końcówce spotkania nie pozwolił piłkarzom GKS na wykonanie stałego fragmentu niedaleko pola karnego Widzewa. - Z perspektywy ławki w sytuacji kiedy piłka jest grana w kierunku dwóch naszych zawodników, gdzie Kuświk jest wysunięty, a Nowak wbiega z drugiej linii, nie ma mowy o żadnym spalonym. Nie mam pojęcia co sędzia miał tak naprawdę na myśli. Być może odgwizdał spalonego Kuświka. Powstrzymam się od oceny tej decyzji - powiedział szkoleniowiec GKS. - Gdyby sędzia szedł z duchem walki na boisku, to pozwoliłby nam wykonać ten ostatni stały fragment gry w końcówce spotkania - dodał na zakończenie swojej wypowiedzi.