KSZO znowu w strefie spadkowej - relacja z meczu KSZO Ostrowiec - Górnik Polkowice

Piłkarze KSZO Ostrowiec Św. ulegli przed własną publicznością ekipie Górnika Polkowice i znów znaleźli się pod kreską w ligowej tabeli. Strata punktów mocno skomplikowała sytuacje pomarańczowo-czarnych w walce o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy.

Od początku spotkania to ekipa z Polkowic przystąpiła do ataków bramki Tomasza Dymanowskiego. To, co zapowiadał przed spotkaniem trener Czesław Jakołcewicz sprawdziło się w stu procentach. Goście nie przyjechali do Ostrowca Świętokrzyskiego bronić się, dlatego też ofensywa KSZO nie miała prostego zadania. Już w 3. minucie piłkarze przyjezdni dali sygnał, że interesują ich trzy punkty. Po uderzeniu Daniela Chyły piłka jednak wylądowało prosto w rękach golkipera KSZO. W kolejnych akcjach szczęścia próbowali również Damian Piotrowski, Łukasz Sierpina i Maciej Soboń, ale futbolówka nie znalazła drogi do siatki. KSZO odpowiedział atakami, po których strzałów na bramkę gości próbowali Vahan Gevorgyan i Radosław Kardas, lecz żadnemu z nich nie udało się zmienić rezultatu.

Minęło pół godziny gry i piłkarze KSZO jakby odważniej zaczęli poczynać sobie na murawie. Gevorgyan podał z prawego skrzydła do Janusza Wolańskiego, a ten odegrał do Igora Pavlovicia, jednak strzał napastnika KSZO poszybował wysoko ponad bramka Sebastiana Szymańskiego. Przed przerwą ze strony gości na bramkę rywala próbował uderzać jeszcze Tomasz Salamoński, natomiast ze strony gospodarzy szczęścia próbował Gevorgyan, jednak żadna z ekip nie zdołała zmienić wyniku przed końcem pierwszej połowy.

Od początku drugiej odsłony meczu piłkarze KSZO jakby śmielej starali się atakować rywala. W 50. minucie zagotowało się pod bramką Górnika. Gevorgyan podał prostopadle w pole karne, jednak wchodzący w nie Pavlović minimalnie minął się z piłką. Chwilę później w znakomitej sytuacji znalazł się Wolański, ale nie zdołał jej wykorzystać. Na trybunach można było usłyszeć jedynie jęk zawodu.

Kiedy wydawało się, że bramka dla podopiecznych trenera Jakołcewicza jest już jedynie kwestią czasu, Górnik zaatakował i wyszedł na prowadzenie. Z prawej strony boiska piłkę dograł Łukasz Sierpina, a Mateusz Piątkowski pokonał Dymanowskiego. W odpowiedzi również i gospodarze po strzale Gevorgyana zdobyli gola, jednak arbiter odgwizdał pozycje spaloną i trafienia nie uznał. W 65. minucie ten sam zawodnik stanął przed szansą pokonania Szymańskiego, ale strzelił nad bramką przeciwnika i wynik spotkania nie uległ zmianie.

Trzy minuty po tej sytuacji, piłkarze KSZO dostali kolejny cios. Sędzia dopatrzył się przewinienia Nikoli Kolarova i ukarać ostrowieckiego stopera żółta kartkę, a ponieważ obrońca miał już jedną na koncie - musiał więc opuścić plac gry, pozostawiając kolegów w osłabieniu do końca meczu. Jakby tego było mało, drużyna Górnika w 72. minucie przeprowadziła kolejną skuteczną akcję. Piotrowski znakomicie uruchomił Piątkowskiego, a ten ponownie pokonał Dymanowskiego, podwyższając prowadzenie ekipy z Polkowic na 2:0. W ostatnich fragmentach pojedynku bramkarza KSZO próbowali jeszcze pokonać Piątkowski i Soboń, jednak nie przyniosło to zamierzonych rezultatów. W zespole KSZO natomiast, w świetnych sytuacjach znaleźli się Gevorgyan i Jakub Cieciura. Po strzale tego ostatniego piłka wylądowała nawet w bramce, jednak arbiter drugi raz odgwizdał spalonego.

KSZO Ostrowiec - Górnik Polkowice 0:2 (0:0)

0:1 - Piątkowski 63'

0:2 - Piątkowski 72'

Składy:

KSZO: Dymanowski – Stachurski, Kardas, Kolarov, Czarnecki – Bzdęga, Wolański (69' Mąka), Skórnicki (56' Cieciura), Trzeciakiewicz – Gevorgyan, Pavlović (79' Persona).

Górnik Polkowice: Szymański – Breznićan, Salamoński, Oleksy, Kokoszka, Mróz, Soboń (90' Janus), Piotrowski (86' Bancewicz), Piątkowski, Sierpina, Chyła (90+2' Obiabo).

Żółte kartki: Kolarov, Chyła (KSZO).

Czerwona kartka: Kolarov /68 - za drugą żółtą kartkę/ (KSZO).

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Widzów: 800.

Najlepszy piłkarz KSZO: Vahan Gevorgyan.

Najlepszy piłkarz Górnika: Mateusz Piątkowski.

Najlepszy piłkarz meczu: Mateusz Piątkowski.

Komentarze (0)