Didier Deschamps: Barcelona faworytem finału, ale Rooney może odmienić losy meczu!

- Kibicuję Barcelonie, bo gra bardzo ofensywnie, ale Wayne Rooney może odmienić losy meczu. On jest niesamowity - mówił Didier Deschamps przed finałem Champions League, w którym 28 maja o godzinie 20:45 na Wembley FC Barcelona zagra z Manchesterem United.

Adam Kiołbasa
Adam Kiołbasa

Prowadzący AC Milan Massimiliano Allegri uważa, że o losach finału rozstrzygnie postawa pomocników obu klubów. Włoch spodziewa się wyrównanego spotkania. - Spodziewam się wyrównanego meczu. Oba zespoły mają bardzo dobrych zawodników, więc może paść wiele goli. Piłkarze obu drużyn stanowią monolit. Lionel Messi i Wayne Rooney z pewnością przykują najwięcej uwagi i uważam, że to oni będą głównymi aktorami finału. Jednakże mecz rozstrzygnie się w linii pomocy - powiedział.

Allegri nie mógł się nachwalić Sir Alexa Fergusona, który jego zdaniem już zdążył się zapisać w historii futbolu. - Sir Alex Ferguson już zarezerwował sobie miejsce w historii futbolu. To bez wątpienia jeden z najlepszych trenerów wszech czasów. Josep Guardiola pracuje na swoje nazwisko i bardzo dobrze mu to wychodzi. Jeśli chodzi i najlepsze mecze sezonu, to zaliczyłbym do nich półfinałowe starcia - dodał.

Francuz Didier Deschamps, którego Olympique Marsylia w 1/8 finału Champions League uległ Manchesterowi United twierdzi, że większe szanse na triumf w rozgrywkach ma FC Barcelona. Trener upatruje w roli faworyta właśnie Katalończyków. - Kibicuję Barcelonie, bo gra bardzo ofensywnie, kocha być przy piłce, a właśnie to jest kwintesencją futbolu. Barcelona gra podobnym składem od prawie ośmiu lat i to ona będzie faworytem. Zawodnicy wchłonęli ten styl. On jest dla nich czymś naturalnym. Można tylko podziwiać ich poruszanie się po boisku i to w jaki sposób udało im się zaszczepić ten styl wszystkim piłkarzom. Barça jest silna w pomocy, gdzie ma Xaviego, Iniestę i Busquetsa, a w ataku ma przecież samego Lionela Messiego - mówił.

Deschamps nie ukrywa, że zakochał się w rozgrywkach Ligi Mistrzów. - Kocham te rozgrywki. Wspaniale było w nich grać w barwach Marsylii i Juventusu. Liga Mistrzów daje możliwość gry przeciwko najmocniejszym europejskim klubom - dodał.

Francuz nie ma cienia wątpliwości co do tego, że w finale zobaczymy dwa najmocniejsze kluby Europy. Oba jednoczy wspólny cel, ale tylko jeden z nich go osiągnie. - Barcelona i Manchester to najlepsze drużyny na świecie. Prezentują inny styl gry, ale mają jeden wspólny cel. Barcelona jest po prostu rewelacyjna, a Manchester zdyscyplinowany taktycznie. Anglicy w odróżnieniu od Katalończyków mogą spokojnie czaić się na 30 metrze od własnej bramki i nagle wyprowadzić decydujący kontratak.

Szkoleniowiec zespołu z Marsylii twierdzi, że różnicę w szeregach Czerwonych Diabłów może zrobić dwójka: Wayne Rooney - Chicharito. - Manchester bardzo dobrze gra w obronie i zdecydowanie kontratakuje. Ich mocnym punktem w finale będzie Wayne Rooney, ponieważ jest mniej zmęczony od innych. On może odwrócić losy meczu. Potrafi grać na czterech pozycjach, nigdy nie popełnia błędu w rozgrywaniu piłki. Ma niesamowitą kondycję i jest agresywny. Rooney i Chicharito imponują mi tym jak poruszają się po boisku. Ten drugi jest wręcz niesamowity. Obaj doskonale wiedzą, gdzie siebie szukać. Idealnie się rozumieją. Moi zawodnicy zyskali spore doświadczenie grając przeciwko nim - zakończył.

Przypomnijmy, że przed dwoma laty oba kluby zagrały ze sobą w finale Ligi Mistrzów na Stadio Olimpico w Rzymie. Wówczas Barca zwyciężyła 2:0.

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×