Nie ma co być pazernym - komentarze po meczu Motor Lublin - Olimpia Elbląg

Lider nie zaprezentował wysokiej formy, ale zgarnął komplet punktów po wygranej 2:0 i uczynił milowy krok w kierunku awansu do I ligi. Natomiast Motor pod wodzą Modesta Boguszewskiego jeszcze nie strzelił żadnej bramki.

Jarosław Araszkiewicz (trener Olimpii): Przychodząc do Olimpii miałem nakreślony cel, jakim jest awans. Dzisiaj kibice mogli nie rozróżnić kto jest liderem, a kto jest tym, który broni się przed spadkiem. 3 punkty to cel numer jeden. W przerwie padły mocniejsze słowa z moich ust, których staram się nie używać. Myślę, że poskutkowały, bo zespół zaczął realizować to, co nakreśliłem. Zdobywcy bramek - Ledenew i Bułka nie dostawali za dużo szans i teraz chcieli udowodnić na grę w pierwszym składzie. Myślę, że już tylko troszeczkę brakuje do sukcesu, na który oczekujemy z utęsknieniem.

Modest Boguszewski (trener Motoru): Mieliśmy swoje sytuacje i powinniśmy strzelić bramkę. Dłużej byliśmy przy piłce niż Olimpia, ale z tego nie wynikają bramki. W II połowie straciliśmy gola i musieliśmy się odsłonić, zagraliśmy trzema obrońcami i na koniec goście nas skontrowali. Rozegraliśmy drugi z kolei bardzo dobry mecz. Jeszcze brakuje nam precyzji i któraś z sytuacji powinna zakończyć się bramką. Najważniejsze jest, że zespół się nie poddał. Widowisko było bardzo dobre, jak na II ligę. Chcę pochwalić swoją drużynę. Cały czas czekamy na bramkę, która pozwoli nam się odblokować i uratować trzecie miejsce od końca. Większość już nas pogrzebała, ale my się nie poddajemy i walczymy do końca.

Krzysztof Kaczmarczyk (pomocnik Olimpii): Najważniejsze, że 3 punkty są dla nas. Może nie zagraliśmy zachowawczo, ale za bardzo nic nie wychodziło nam w I połowie. Później liczyliśmy, że Motor opadnie z sił i wygramy. Jeśli gra się o awans to nie zdobywa się 5-6 bramek, tylko trzeba wygrywać po 1-2 i cieszyć się z punktów. Za miesiąc nikt nie będzie pamiętał czy było to po kiepskiej grze. Te moje dwa mecze w Olimpii jakoś poszły. W GKP wszystko się rozwaliło. Trzeba żyć dalej. Mogę tylko pozdrowić kibiców z Gorzowa. Myślę, że w Olimpii nie będę przeszkadzał, a pomogę chłopakom, żeby zdobyć awans.

Michał Pietroń (pomocnik Olimpii): Plan był taki, że wyjdziemy wysoko na Motor. Przez to, że postawił nam tak ciężkie warunki w I połowie, nie udało się nam narzucić swojego stylu gry. Motor to jest dobry zespół i jego pozycja w tabeli nie odzwierciedla umiejętności. Dobrze, że strzeliliśmy bramkę na 2:0, bo do końca byłaby nerwówka. Mogliśmy podwyższyć, ale nie ma co być pazernym. Przed meczem 2:0 wzięlibyśmy w ciemno. Naszym celem był awans, ale w pewnym momencie tak wyglądało to dla postronnego obserwatora, że nikt nie chce awansować, bo lider często się zmieniał.

Rafał Niżnik (pomocnik Motoru): To już nie pierwszy mecz, gdzie fajnie nam się gra i brakuje precyzji i zdecydowania. Nie chcę tego nazywać pechem czy nieprzygotowaniem. W środę zagraliśmy bardzo dobrze i przegraliśmy ze Świtem. Teraz zaprezentowaliśmy się gorzej niż wtedy, mimo to nie zasłużyliśmy na taką porażkę. Mogliśmy utrzymać 0:1, ale nie byłoby z tego żadnej satysfakcji. Chcieliśmy wyrównać i rywale nas skarcili. Niedosyt będzie przez cały tydzień.

Komentarze (0)