Dwanaście trafień na koncie Adama Cieślińskiego nie uszło uwadze wielu obserwatorów piłkarskich. Z pewnością tych goli byłoby więcej gdyby nie przerwa spowodowana kontuzją. Niemniej jednak i tak napastnik Podbeskidzia jest jednym z ojców sukcesu ekipy z Bielska - Białej.
- Najważniejsze, że nasz cel został osiągnięty i Podbeskidzie po tym jak w końcówkach sezonu traciło możliwość wejścia do Ekstraklasy, w końcu w niej zadebiutuje. To jest niesamowita radość i satysfakcja, że udało się zrealizować oczekiwania wszystkich - stwierdził Adam Cieśliński.
Nazwisko napastnika, który do Podbeskidzia trafił po tym jak skończył mu się kontrakt z I - ligowym KSZO Ostrowiec Św. z pewnością znalazło się w wielu notesach obserwatorów polskich talentów, jednak wszystko wskazuje na to, że zawodnik zadomowił się już w Bielsku - Białej i nie zamierza stąd wyjeżdżać.
- Powiem szczerze, że nie wiem nawet czy były jakieś propozycje, zapytania dotyczące mojej osoby, choć pewnie nie jestem już anonimowy (śmiech). Na razie mam ważny kontrakt z Podbeskidziem i nigdzie się stad nie wybieram. Nie zamierzam uszczęśliwiać się na siłę. To z tą drużyną wywalczyłem awans i z nią chce w przyszłym sezonie grać w Ekstraklasie. Bardzo dobrze czuję się w Bielsku - Białej, więc po co zmieniać klimat - zapewnił napastnik Górali.
Marzenie o Ekstraklasie w końcu się ziściło i jeśli wszystko pójdzie po myśli piłkarza, to już w przyszłym sezonie pod wodzą trenera Roberta Kasperczyka zagra on w upragnionej najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Czas najwyższy, żebym zagrał w Ekstraklasie (śmiech). Powiem nieskromnie, że ten awans po tym jak gnębiła mnie kontuzja ręki należał mi się. No bo jak można nie grać w piłkę przez uraz ręki. To nawet nie jest piłkarska kontuzja (śmiech). Teraz moje marzenie się spełniło, więc nigdzie się z Bielska - Białej nie wybieram. O tym marzyłem, a tutaj są świetne warunki do gry - zakończył Cieśliński.