Biało - zieloni z impetem bowiem rozpoczęli rywalizację z Miedziowymi, już w 7. minucie wychodząc na prowadzenie, które utrzymali do końca pierwszej połowy. Zaraz po przerwie Zagłębie wyrównało i... - Nagle przestaliśmy grać i cały czas nie rozumiem dlaczego. W pierwszej części gry kontrolowaliśmy przebieg spotkania. W szatni w przerwie mimo to było "gorąco", żeby czasem nikt nie spoczął na laurach. Tymczasem w drugiej połowie właśnie tak się stało - tłumaczy Ivans Lukjanovs.
W związku z tą porażką, gdańszczanie z piątego, spadli aż na ósme miejsce. Jak Łotysz skomentowałby końcową pozycję Lechii w tabeli? - To jest dramat, po prostu dramat. Dwoma ostatnimi meczami zepsuliśmy to, co tak ciężko budowaliśmy przez cały sezon - przyznaje.
A czy sam zawodnik jest zadowolony ze swojej postawy w zakończonych właśnie rozgrywkach? - Cieszę się przede wszystkim z faktu, że w ogóle mogłem grać, bowiem jak wiadomo przez cały okres przygotowawczy zmagałem się z kontuzją i przygotowania do rundy wiosennej rozpocząłem później niż reszta zespołu. Dużo czasu zajęło mi dojście do optymalnej formy, ale myślę, że w ostatnich 5-6 meczach akurat ją osiągnąłem. W ciągu sezonu zdarzało mi się grać zarówno w środku ataku jak i na skrzydle, ale szczerze mówiąc, bardziej odpowiada mi ta druga pozycja - zauważa.
Mecz z Zagłębiem był pożegnalnym występem Lechii na stadionie przy ul. Traugutta 29. Jak zatem Lukjanovs zapamięta ten obiekt? - Będę miał z niego same dobre wspomnienia, czego natomiast nie mogę powiedzieć o meczu pożegnalnym - kończy.