Jak tutaj kogoś sądzić gdy się zdobywa wicemistrzostwo Polski? - rozmowa z Waldemarem Sobotą, piłkarzem Śląska Wrocław

Przyszedł z I-ligowego MKS-u Kluczbork i szybko wzbudził sympatię kibiców WKS-u. Waldemar Sobota - bo o nim mowa - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o tym jaką drogę musiał przejść Śląsk, aby wywalczyć wicemistrzostwo Polski.

Artur Długosz: To twój pierwszy sezon w ekstraklasie i o od razu zakończony awansem do europejskich pucharów. Jak przychodziłeś do Śląska Wrocław spodziewałeś się, że tak się to wszystko potoczy?

Waldemar Sobota: Myślę, że tego we Wrocławiu się nikt nie spodziewał, my zawodnicy też nie. Wierzyliśmy jednak w swoje możliwości i zawsze na boisku dawaliśmy z siebie wszystko. To poskutkowało i teraz możemy się cieszyć ze srebrnego medalu dla wicemistrzów Polki.

Przyznaj jednak, że po tych pierwszych kolejkach nawet nie śniliście, że tak to się może zakończyć.

- Na pewno dwie pierwsze kolejki w których zdobyliśmy cztery punkty trochę nasze i kibiców aspiracje podrażniły. Później jednak dopadł nas mały kryzys, doszło do zmiany szkoleniowca. Na szczęście zaczęliśmy gromadzić punkty i na koniec sezonu uplasowaliśmy się na drugim miejscu.

Wychodzi na to, że punktem przełomowym w sezonie była zmiana szkoleniowca.

- Nie chcę na ten temat się wypowiadać. Wydaje mi się, że za trenera Tarasiewicza nie graliśmy złej piłki. Może brakowało trochę szczęścia? Później przyszedł trener Lenczyk, poustawiał to trochę inaczej i wypaliło. Tak pozostało już do końca sezonu, a my zdobywaliśmy te punkty. Teraz jesteśmy na drugim miejscu i zagramy w Lidze Europejskiej.

Ty sam jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji w tym sezonie?

- Gdyby mi ktoś przed sezonem powiedział, że zagram we wszystkich meczach przychodząc z I ligi to brałbym to w ciemno i na pewno bym się cieszył. Niemniej jednak uważam, że pierwszy sezon jest najtrudniejszy, bo to nowe doświadczenia. Mam nadzieję, że ten kolejny będzie w moim wykonaniu jeszcze lepszy. Na pewno jestem jednak zadowolony z wyniku osiągniętego przez drużynę.

Przed meczem z Arką Gdynia czuliście na sobie presję tego drugiego miejsca w tabeli?

- Trener Lenczyk kazał nam grać tak, jak robiliśmy to do tej pory. Mieliśmy podejść do tego na luzie i to miało być najlepsze wyjście. Widać było jak trudna była pierwsza połowa, ale gdy nie da się strzelić to trzeba zagrać tak, aby nie stracić gola do przerwy. Nam się to udało. Po przerwie szybko zdobyliśmy bramkę i wydaje mi się, że to ustawiło mecz.

Takie w przerwie były założenia w szatni, żeby od razu ruszyć, zaatakować rywala?

- Akurat taka sytuacja się nadarzyła, udało nam się strzelić szybko gola. Później łatwiej się nam grało, a mecz zakończył się wynikiem 5:0.

Sytuacja z trenerem Orestem Lenczykiem nie jest pewna. Nie wiadomo czy zostanie czy odejdzie. Jak z twojej perspektywy to wygląda? Chciałbyś, aby trener został i dalej z wami pracował?

- Wydaje mi się, że trenera bronią przede wszystkim wyniki. Jak tutaj kogoś sądzić gdy się zdobywa wicemistrzostwo Polski?

To może tak - dobrze pracuje ci się z trenerem Orestem Lenczykiem?

- Wydaje mi się, że wyniki pokazują, że nam wszystkim dobrze się pracuje.

To jak na razie twój najlepszy sezon w karierze? Patrząc przez pryzmat występów, osiągnięć...

- Tak. To mój pierwszy sezon w ekstraklasie, a więc największe osiągnięcie i największy sukces w karierze.

Choć dopiero dobiegły końca te rozgrywki to jakie już stawiasz sobie cele na ten następny sezon?

- Przede wszystkim chciałbym dobrze grać. To jest mój taki nadrzędny cel, aby jak najlepiej się prezentować, a co za tym idzie - aby drużyna osiągała jak najlepsze wyniki. W tym sezonie to się udało, mam nadzieję, że w kolejnym będzie podobnie.

W związku z europejskimi pucharami czekają was krótsze wakacje.

- Po takim osiągnięciu to, czy wakacje będą trwały tydzień czy trzy tygodnie to nie gra to roli. My jesteśmy zadowoleni, że udało nam się osiągnąć cel, który sobie założyliśmy sobie pod koniec rozgrywek, czyli to drugie miejsce. Krótsze wakacje nie grają teraz roli.

Zakończenia sezonu i ostatniego meczu na Oporowskiej chyba nie mogliście sobie lepszego wymarzyć.

- Na pewno nie. Musieliśmy i chcieliśmy wygrać ten ostatni mecz, aby przypieczętować to drugie miejsce. To nam się udało. To wymarzone zakończenie sezonu.

Źródło artykułu: