Górnik ma za sobą udany sezon, który zakończył na szóstej pozycji w ligowej tabeli. Wraz z końcowym gwizdkiem sędziego w meczu z Widzewem ruszyła transferowa karuzela przy Roosevelta. Pierwszym, który zdecydował się na nią wsiąść, jest Grzegorz Bonin, który nie podpisał nowego kontraktu z klubem i trafi najpewniej do Polonii Warszawa.
Nie wiadomo czy w ślady skrzydłowego śląskiej drużyny nie pójdzie Mariusz Magiera, który ostateczną decyzję ma podjąć do niedzieli. - Chcielibyśmy Mariusza zatrzymać w drużynie. Złożyliśmy mu ofertę kontraktu, po kilku dniach zawodnik odpowiedział, że różni się ona nieco od tego, czego oczekiwał. Otrzymał od nas nową propozycję i w ciągu kilku najbliższych dni to, czy z nami zostanie powinno się wyjaśnić - zapowiada Krzysztof Maj, dyrektor wykonawczy Górnika.
Włodarze zabrzańskiego klubu znaleźli już jego potencjalnego następcę w osobie Słoweńca Edina Secicia, który podpisze kontrakt z Górnikiem, jeżeli Magiera zdecyduje się odejść. Bonina z kolei zastąpić ma wracający po urazie Maciej Bębenek. Alternatywą będą najpewniej ściągnięci do Zabrza latem z Radzionkowa Miłosz Przybecki i Michał Mak. Latem klub będzie szukał też następców dla Adama Stachowiaka, Marcina Wodeckiego i Tomasza Zahorskiego, którzy także gotują się do odejścia.
Wiele wskazuje na to, że odejście Bonina nie będzie jedynym transferem z Roosevelta tego lata. - Wpłynęła już oficjalna oferta kupna Roberta Jeża - przyznaje Tomasz Młynarczyk, prezes Górnika. - Kontrakt z tym zawodnikiem podpisaliśmy raptem trzy miesiące temu i nie jesteśmy specjalnie zainteresowani, żeby po tak krótkim czasie się z nim rozstawać - dodaje szef zabrzańskiego klubu.
- Zrobimy wszystko, żeby Jeża w Zabrzu zatrzymać. Mamy świadomość jak znacząca jest to postać dla naszego zespołu. Również trener Nawałka bardzo na niego liczy. Na dzień dzisiejszy Robert Jeż jest zawodnikiem Górnika i myślę, że będzie nim także w przyszłym sezonie - zapewnia Maj.
Na celowniku innych klubów znalazł się także Daniel Sikorski. Najskuteczniejszy w minionym sezonie zawodnik śląskiej drużyny sześciokrotnie wpisał się na listę strzelców. - Pojawiły się zapytania z kilku klubów w sprawie pozyskania tego zawodnika. Na razie oficjalna oferta jednak nie wpłynęła i dopiero kiedy to nastąpi, to się nad nią pochylimy. Jesteśmy w zarządzie zgodni co do tego, że każda oferta jest warta zastanowienia. Dopiero po rozważeniu wszystkich za i przeciw podejmiemy decyzję co dalej. Kontrakt Daniela jest jeszcze ważny przez dwa lata i nadal pozostaje on naszym zawodnikiem - przekonuje dyrektor klubu z Roosevelta.
W kontrakcie Sikorskiego znajduje się klauzula umożliwiająca odejście z klubu, jeżeli nowy pracodawca zaoferuje milion euro za transfer. - Nie będziemy bawić się w szacunki za ile bylibyśmy gotowi tego zawodnika sprzedać. Czekamy spokojnie na rozwój wypadków. Daniel w Zabrzu czuje się bardzo dobrze, czuje, że się na niego stawia i stale się rozwija. Nie dał nam jasnego sygnału, że chce za wszelką cenę z Górnika odejść. My też wcale nie musimy go sprzedawać - wyjaśnia Maj.
- Jedynym zawodnikiem, który byłby w Górniku nie na sprzedaż, jest Messi. Ten zawodnik jednak w Zabrzu nie gra - uśmiecha się Młynarczyk.
Zabrzański klub w najbliższych dniach ma przedstawić listę transferową sporządzoną przez sztab szkoleniowy. Trener Adam Nawałka ma przedstawić także listę zawodników, których chciałby latem pozyskać. Kluczowe rozstrzygnięcia mają zapaść w ciągu najbliższego miesiąca. Działacze Górnika, wzorem okienka transferowego sprzed roku, czynią starania, by na pierwsze zajęcia po urlopach, zaplanowane na 27 czerwca, sztab szkoleniowy miał do dyspozycji ostateczną kadrę.