W 9. minucie sobotniego meczu Bartosz Kopacz wykorzystał dośrodkowanie Adama Giesy z rzutu rożnego. Bramkarz Bogdanki tak niefortunnie odbił futbolówkę po jego strzale głową, że uderzyła ona w słupek i wpadła do siatki. - Nie trafiłem czysto w piłkę, przeszła mi po barku - nawet sam nie wiem dokładnie. Bramkarz jeszcze to odbił i myślałem, że wyjdzie w pole, ale na szczęście wpadło do bramki - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opisuje defensor Ruchu.
Cidry wyruszyły w podróż na Lubelszczyznę w sobotni poranek. Mimo wszystko to goście lepiej zaprezentowali się pod względem wytrzymałościowym i często wygrywali pojedynki biegowe. Optyczna przewaga Bogdanki nie zdała się na nic. - Spodziewaliśmy, że zawodnicy z Łęcznej narzucą nam ciężkie warunki i tak było. Wyjechaliśmy rano, ale to chyba nie miało większego znaczenia, jak widać było na boisku. Na pewno jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i dołożyliśmy do tego ambicję - podkreśla Kopacz.
Pierwszy raz w obecnym sezonie Ruch nie stracił bramki i zgarnął komplet punktów, dzięki czemu ulokował się w środku tabeli. Podopieczni Artura Skowronka z optymizmem czekają więc na derbowe starcie z GKS Katowice. - Myślę, że zasłużenie wygraliśmy. Gdybyśmy przegrali, to bylibyśmy w naprawdę ciężkiej sytuacji - ocenia były zawodnik Górnika Zabrze.