Piłkarze Śląska po zwycięstwie na Pepsi Arena: Legia grała to, co grała. My wygraliśmy

Wicemistrzowie Polski pokonali Legię Warszawa na jej stadionie 2:1. - Legia nie wypadła najlepiej - skomentował po meczu Sebastian Mila. - Gra się jednak tak, jak przeciwnik pozwala - dodał kapitan Śląska Wrocław.

Po pierwsze połowie meczu w Warszawie Śląsk Wrocław po golach Łukasza Madeja i Johana Voskampa prowadził 2:0. W drugiej połowie Legioniści zdołali zdobyć jednego gola, ale na więcej bramek brakło im już czasu. - Bardzo dobrze ułożyła nam się pierwsza połowa. Legia nie stwarzała wielu sytuacji. My szybko strzeliliśmy jedną bramkę, potem jeszcze w samej końcówce pierwszej połowy udało się zdobyć drugą. W drugiej części gry graliśmy spokojny mecz. Niestety trochę podgrzałem emocje. Na szczęście potem się zmobilizowałem i udało się naprawić ten błąd. Może choć w nieznacznym stopniu, ale najważniejsze, że wygraliśmy - komentował obrońca WKS-u, Marek Wasiluk. To po jego błędzie Danijel Ljuboja zdobył gola dla Legii. W końcówce podopieczni Macieja Skorży mocno przycisnęli, ale nie zdołali już doprowadzić do wyrównania. - Ja miałem bardzo nerwową końcówkę, bo niepotrzebnie podgrzałem emocje, gdyż to był bardzo spokojny mecz. Przez całe spotkanie wybijałem piłkę i trzeba się było skupić na tym, co robiłem wcześniej, a nie chcieć wyprowadzać futbolówkę - mówił skruszony Wasiluk.

Bardzo dobre spotkanie na Łazienkowskiej rozegrał Amir Spahić. - Wszyscy wiemy jak jest, jak się przyjedzie do Legii Warszawa - taki stadion, taka atmosfera. To był naprawdę ciężki mecz. Może nie gramy w piłkę tak jak Wisła czy Lech, ale potrafimy walczyć. To nam się udało. Te dwie bramki, które strzeliliśmy to były piłkarskie gole. Cieszymy się z tego zwycięstwa - zaznaczył Bośniak.

Dwoma asystami w niedzielnym meczu popisał się Sebastian Mila. To od niego zaczynała się zdecydowana większość akcji wicemistrzów Polski. - Jesteśmy zadowoleni z naszego wyniku i ze stylu, jaki zaprezentowaliśmy. Było widać, że mamy naprawdę duży potencjał w drużynie i bardzo chcieliśmy. Widać to było po czwartkowej porażce. Jesteśmy z siebie dumni i optymistycznie patrzymy na mecz czwartkowy - wyjaśniał kapitan Śląska. W miniony czwartek w IV rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej drużyna Oresta Lenczyka przegrała 1:3 z Rapidem Bukareszt. Rewanż już w najbliższy czwartek w Rumunii. - Ten wynik z meczu z Rapidem nie jest najlepszy, nie będziemy nikogo oszukiwać. Te szanse są minimalne, ale ten mecz trzeba rozegrać. Mam nadzieję, że sprawimy jakąś niespodziankę, przynajmniej dramaturgię. To będzie oznaczało, że wciąż będziemy przy tym wyniku. Ja liczę na to, wierzę, że tak będzie - mówił były reprezentant Polski. - Trzeba tam będzie zagrać konsekwentnie i pewnie w defensywie jako cały zespół. Przede wszystkim wyprowadzać groźne kontry, utrzymywać się długo przy piłce. Jako drużyna w obronie lepiej popracować, bo nie tylko obrońcy grają, ale również cała drużyna. Obyśmy nie stracili bramki w Rumunii, jak byśmy trzy strzelili to by było coś niesamowitego - podkreślił.

Wracając jednak do spotkanie w Warszawie to piłkarze Skorży mocno rozczarowali. - Wiadomo, że na Legię każdy przyjeżdża z takim nastawieniem, aby grać raczej z kontry. Wiadomo, że odkrycie spowodowałoby to, że Legioniści by szaleli. Musieliśmy zagrać bardzo płynnie w obronie i czekać na swoje szanse. To się udało w pierwszej połowie. W drugiej połowie ten mecz kontrolowaliśmy. Jedna nieszczęsna sytuacja, ale już o tym staram się zapomnieć. Przechodzimy do następnego spotkania - stwierdził Wasiluk. - Tutaj łatwo na pewno nigdy nie jest. Wolę się jednak skupiać na swojej drużynie. Legia grała to, co grała. My wygraliśmy spotkanie, więc dla mnie to jest najważniejsze - dodał wypożyczony z Cracovii zawodnik.

- Legia nie wypadła najlepiej. My natomiast słabo wypadliśmy z drużyną z Rumunii, oni teraz słabo wypadli z nami. To tylko i wyłącznie, dlatego, że gra się tak, jak pozwala przeciwnik. Trzeba to sobie otwarcie powiedzieć - wyjaśnił natomiast Sebastian Mila. - Zagraliśmy bardzo dobrze jako cały zespół w defensywie, a także i w ofensywie nie grzeszyliśmy - podsumował kapitan Śląska.

Źródło artykułu: