Nie jest źle, ale punktów mogło być więcej - rozmowa z Łukaszem Broziem, kapitanem Widzewa Łódź

Po czterech kolejkach T-Mobile Ekstraklasy Widzew Łódź zgromadził na swoim koncie sześć punktów, nie doznając ani jednej porażki. Zdaniem kapitana łódzkiej drużyny, Łukasza Brozia, jego zespół nie pokazał jeszcze na co go stać.

Bartosz Tarnowski: W czterech pierwszych kolejkach zdobyliście sześć punktów. Wynik całkiem niezły, choć punktów mogłoby być dwukrotnie więcej.

Łukasz Broź: Nie jest źle, ale punktów mogło być więcej. W pierwszym meczu z mistrzem Polski, Wisłą Kraków, mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Ale straciliśmy bramkę w ostatnich sekundach spotkania i zremisowaliśmy. Szkoda tej bramki. Następnie z dwóch wyjazdów przywieźliśmy po punkcie. Chcielibyśmy przywieźć ich więcej, ale wydaje mi się, że nie ma tragedii. Teraz w ostatniej kolejce wreszcie wygraliśmy mecz, ważny mecz.

Czy w tych pierwszych kolejkach pokazaliście, na co was stać, czy to jeszcze nie jest to, czego oczekujecie?

- To jeszcze nie jest to, dopiero zaczęliśmy ten sezon. Najpierw mecz z mistrzem Polski, potem dwa wyjazdy. Na początku mamy dość sporo spotkań wyjazdowych i nie będzie łatwo w tej rundzie. Ale to jest dopiero początek. Za nami cztery mecze, a przed nami jeszcze wiele spotkań. Wydaje mi się, że będzie dobrze.

Patrząc na wasze osiągnięcia sprzed roku, start rozgrywek mieliście niemal identyczny.

- Możliwe, ale my nie patrzymy na to w ten sposób. Staramy się w każdym meczu wychodzić, grać jak najlepiej i walczyć o zwycięstwo.

W pierwszych spotkaniach z dobrej strony pokazał się formacja defensywna. Jednak dużo gorzej wygląda formacja ofensywna.

- My jako obrońcy staramy się w każdym meczu grać na zero z tyłu, bo przede wszystkim mamy takie zadanie. Koledzy z przodu starają się strzelać tych bramek jak najwięcej. Faktycznie, ostatnio z przodu nie mogliśmy strzelić więcej bramek niż jedną. Mam nadzieję, że to się w końcu poprawi.

Słaba skuteczność Widzewa nie jest nowym problemem. W poprzednim sezonie też nie rozpieszczaliście kibiców, jeżeli chodzi o zdobywanie bramek.

- Bierze się to z tego, że nie wykorzystujemy sytuacji. Mamy w spotkaniach po kilka dobrych sytuacji podbramkowych, ale te piłki nie wpadają do siatki. Musimy pracować przede wszystkim nad wykończeniami, a będzie dobrze.

Szkoda, że zaciął się Piotr Grzelczak, który w końcówce poprzedniego sezonu strzelał jak na zawołanie.

- Szkoda, na pewno szkoda. Szkoda też, że inni napastnicy mało strzelają. Każdy chciałby, żeby chłopaki z przodu strzelali jak najwięcej bramek. No ale tak się nie da. Czasami tak jest, że przychodzi lekki kryzys i trzeba zespołowo grać. Są też pomocnicy, którzy potrafią strzelać bramki. Jesteśmy drużyną zorganizowaną.

Dobrze, że macie w zespole takiego zawodnika jak Nika Dzalamidze, który robi różnice na boisku.

- Nika to bardzo dobry zawodnik. Piłka mu przede wszystkim nie przeszkadza, zawsze się stara robić akcje ofensywne.

Od tego sezonu jesteś kapitanem zespołu. Jak się czujesz w nowej roli?

- Cieszę się bardzo, że drużyna mnie wybrała na kapitana. Postawiła na tym, że ja będę przedstawicielem drużyny i jest mi bardzo miło z tego powodu.

W tej rundzie grałeś już na prawej i lewej stronie obrony, a także nie zapominajmy, że możesz grać jak defensywny pomocnik. Czy takie rzucanie raz z tej strony, a raz z tej, nie przeszkadza ci?

- Każdy zawodnik chciałby być przymierzany do jednej pozycji i starać się walczyć o nią cały czas. Cieszę się, że mogę pomóc zespołowi w taki sposób, że jak kogoś nie ma na danej pozycji, to staram się go godnie zastąpić.

Na jakiej pozycji najlepiej Ci się gra?

- Mi się wydaje, że optymalną pozycją jest prawa obrona. Tam się przyzwyczaiłem, grałem przez dłuższy okres czasu. Z konieczności też nie zapomniałem, jak się na lewej obronie gra, bo przez pewną część sezonu tam występowałem. Jako defensywny pomocnik też sobie poradzę.

Jak reagujesz na opinie dziennikarzy, ekspertów, którzy chcą twojego powołania do kadry?

- Nie patrzę na to w ten sposób. Jeżeli tak się stanie, to wtedy będziemy mogli porozmawiać. Na razie nie dostałem powołania i nie napalam się w ten sposób, tylko staram się wszystko swoje robić na treningach.

Teraz w najbliższą niedzielę czeka was mecz ze Śląskiem Wrocław, wicemistrzem Polski.

- Nie będzie to łatwy mecz. Wydaje mi się, że nam gra się lepiej z takimi zespołami jak Śląsk, który preferuje raczej otwartą piłkę i bardzo ofensywną. Będziemy dalej robić swoje.

Czy twoim zdaniem zawodnicy Śląska mogą być zmęczeni po czwartkowym meczu w eliminacjach do Ligi Europejskiej?

- Wrocławianie będą mieli w nogach mecz z Rapidem. Ale to nie nasz problem. My staramy skupić się na swoich rzeczach. My mamy swoje zadania do wykonania na tym się skupimy.

Jak zagrać, by wygrać ten mecz?

- Strzelić jedną bramkę więcej.

Dla Śląska będzie to najprawdopodobniej ostatni mecz na stadionie przy Oporowskiej i możecie popsuć im humory wygrywając tam.

- Faktycznie będzie to ich ostatni mecz na Oporowskiej. My podchodzimy do tego spokojnie. Każdy chciałby zagrać na nowym stadionie, bo przyszłoby więcej kibiców. Ale nie można patrzeć w ten sposób. Gramy tam i musimy na pewno podejść do tego meczu skoncentrowani i zagrać dobrą piłkę ze Śląskiem.

Komentarze (0)