To, co na tle nawet osłabionej ekipy Roberta Maaskanta pokazali częstochowianie przeszło najśmielsze oczekiwania kibiców. Podopieczni Jerzego Brzęczka grali jak równy z równym z gwiazdami krakowskiej drużyny i po efektownym trafieniu autorstwa Łukasza Kowalczyka mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Choć to tylko mecz sparingowy, pokonanie Białej Gwiazdy to zawsze wielka sztuka. - To fantastyczne. Rywale dokonali nieprawdopodobnej rzeczy - mówił po meczu szkoleniowiec Wisły Robert Maaskant. - Nie ulega wątpliwości, że powinniśmy wygrać to spotkanie. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, których nie wykorzystaliśmy, na czele z rzutem karnym. Nie ukrywam, że zawodnicy odczuwają trochę zmęczenie po ostatnim tygodniu, w którym skupiliśmy się na walce o awans do Ligi Mistrzów. Kosztowało nas to sporo sił. Rywale zasłużenie odnieśli zwycięstwo. Myślę, że w fajny sposób uczciliśmy obchody dziewięćdziesięciolecia istnienia Rakowa. To wielki dzień dla ludzi w tym mieście. Organizacja tego całego przedsięwzięcia była perfekcyjna.
Krakowianie pod Jasną Górą stawili się bez kadrowiczów przebywających obecnie na zgrupowaniach swoich reprezentacji. Skład, jakim dysponował jednak Maaskant mógł robić wrażenie. - Przyjechaliśmy tutaj bez ośmiu podstawowych graczy, co nie zmienia jednak faktu, że dysponowaliśmy dobrym składem. Dałem szansę kilku młodym chłopakom, którzy zostali dokooptowani do drużyny. Kilku z nich miało szansę się pokazać, ale nie wykorzystali tego - podkreślał Holender.
Postawa Rakowa mogła budzić podziw. Częstochowianie nie przestraszyli się wielkich nazwisk w szeregach Wisły i bez kompleksów radzili sobie z mistrzami Polski. Rozmiary zwycięstwa gospodarzy mogły być nawet większe, ale w końcówce swojej szansy nie wykorzystał Dawid Nabiałek. Zdaniem Maaskanta piłkarska młodzież w Częstochowie podąża w dobrym kierunku i przed wieloma spośród młodych graczy Rakowa stoi świetlana przyszłość. - Ciężko mi oceniać, bo widziałem naprawdę wielu piłkarzy na murawie. Trener rywali dokonał wielu zmian. Nie ulega jednak wątpliwości, że trenerzy pracujący w tym klubie wykonują wspaniałą robotę. To utalentowany zespół i spodziewam się, że za parę lat wielu z tych graczy zobaczymy w ekstraklasie - dodaje trener Wisły.
Wygląda na to, że po dobrym początku sezonu krakowianie złapali zadyszkę. Po feralnym spotkaniu w Nikozji wiślacy są tylko cieniem siebie, czego efektem są dwie kolejne porażki. Czarę goryczy przelał zwłaszcza pojedynek z Lechią Gdańsk przy Reymonta, który zakończył się wygraną gości 1:0. - Myślę, że nic się nie dzieje z nami. Przegraliśmy kolejne spotkanie. Wcześniej koncentrowaliśmy się na Lidze Mistrzów. W meczu z Lechią graliśmy oczywiście o zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo i pierwsze minuty będą bardzo ciężkie. Niestety straciliśmy bramkę. Nie ukrywam, że trochę doskwiera nam zmęczenie - kończy Robert Maaskant.
Robert Maaskant może mieć sporo uwag do gry swojej drużyny w ostatnim czasie