Beniaminek upokorzył Stalówkę - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Garbarnia Kraków

Bardzo słabe spotkanie rozegrali piłkarze Stali Stalowa Wola, którzy zostali wręcz upokorzeni przez Garbarnię Kraków i to na własnym terenie. Ekipa z Podkarpacia przegrała z beniaminkiem aż 0:3. Przez cały mecz Stalowcy nie mieli w ogóle żadnej koncepcji na grę.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze kilkanaście minut był dość spokojnych. Na boisku nie działo się nic ciekawego. Lekką przewagę mieli goście, ale brakowało przede wszystkim strzałów i ciekawych akcji ofensywnych. W 7. minucie mogło być 1:0, ale po wrzutce Kamila Walaszczyka w pole karne żaden z jego partnerów nie potrafił trafić dojść do dobrego dośrodkowania i uderzyć piłkę głową. Gdyby któryś z piłkarzy Stali uderzył piłkę głową to mogłaby być bramka. W 21. minucie znów zapachniało golem dla Stali. Po dośrodkowaniu Rafała Turczyna najwyżej w polu karnym wyskoczył Wojciech Fabianowski, ale futbolówkę zdołał złapać golkiper Garbarni. To była wyśmienita okazja dla gospodarzy.

W 29. minucie po raz pierwszy, ale nie ostatni fatalnie pomylił się Sebastian Ciołek, który zamiast wybijać piłkę wdał się w drybling z Marcinem Siedlarzem. Napastnik gości zabrał piłkę golkiperowi Stalówki, ale ostatecznie uderzył tylko obok słupka. 240 sekund później piłkarz ekipy z Krakowa już się nie pomylił. Piłkę przed polem karnym mimo asysty Marka Kusiaka do Marcina Siedlarza zdołał zgrać jeden z piłkarzy gości, a napastnik Garbarni z 18. metrów wpakował piłkę do siatki. - Pierwsza bramka ustawiła mecz. My w drugiej części trochę się cofnęliśmy i staraliśmy się grać bardziej z kontry - stwierdził po meczu zdobywca pierwszego gola w meczu.

Stalowcy nie byli w stanie znaleźć pomysłu na dobrze grających w defensywie gości. Mimo, że w kolejnych minutach mocniej zaatakowali, to nie byli w stanie skutecznie zagrozić bramce gości. Zielono-czarnym nie wychodziły ani stałe fragmenty gry, ani gra skrzydłami. Brakowało koncepcji na rozpracowanie mądrze broniących się gości. W ostatnich minutach na boisku było aż trzech napastników Stali, co spowodowało, że blok defensywny nie był już tak szczelny. Stalowcy rzucili wszystko na jedną kartę, co wykorzystali piłkarze z Krakowa. Graczom Garbarni pomógł nieco bramkarz Stali, który po raz kolejny zachował się nonszalancko. Ciołek nie wybił piłki niedaleko pola karnego, co zaowocowało szybką stratą piłki, która trafiła do Bartosza Praciaka, który mimo asysty obrońców Stalówki zdołał trafić do siatki.

Już w doliczonym czasie gry ten sam zawodnik podwyższył wynik zawodów, kiedy to strzałem głowa z 8. metrów przelobował Ciołka i znów zdobył gola dla beniaminka. Stalowcy mieli jeszcze szanse na honorowe trafienie, ale po strzale Wojciecha Białka piłka trafiła tylko w poprzeczkę. Po końcowym gwizdku piłkarze z Krakowa bardzo się cieszyli z kompletu punktów.- Cieszy nas to zwycięstwo, tym bardziej że przyjechaliśmy tu z myślą o wywalczeniu jakiegokolwiek punktu - powiedział po meczu były gracz Stalówki, a obecnie Garbarni Bartłomiej Piszczek.

Stal Stalowa Wola - Garbarnia Kraków 0:3 (0:1)

0:1 - Marcin Siedlarz 33'

0:2 - Praciak 84'

0:3 - Praciak 90'

Składy:

Stal: Ciołek - Demusiak, Żmuda, Lewandowski, Kusiak, Turczyn, Horajecki (71' Białek), Skrórski, Walaszczyk, Mościński (55' Gęśla), Fabianowski.

Garbarnia: Jękot - Mateusz Siedlarz (46' Zelek), Piszczek, Pluta, Cygal, Haxhijaj, Fedoruk (73' Stokłosa), Sepioł, Marcin Siedlarz (81' Kuźma), Chodźko, Praciak.

Żółte kartki: Walaszczyk, Ciołek, Białek, Skórski (Stal) oraz Mateusz Siedlarz, Haxhijaj (Garbarnia).

Sędzia: Andrzej Chudy (Zabrze).

Widzów: 800.

Źródło artykułu: